Obietnica
Spodziewałem się zobaczyć uśmiechniętego rudzielca,
tymczasem na łóżku, wśród zielono-białej pościeli leżał blady, wychudzony
szatyn. Nie uśmiechał się jak Dominika, raczej nikle unosił kąciki ust. Ale
dobrze wiedziałem, że to wymuszony gest. Patrzył zagubionymi, brązowymi oczami
po twarzach zebranych, a kiedy razem z Biblioteczną Zjawą wpadłem na salę, jego
wzrok spoczął na mnie. Uspokoił się wyraźnie, choć zdawało się, że z mojego
powodu, nie Dominiki.
W szpitalu panował lekki chaos, dlatego pielęgniarki wpadały
i wypadały. Lekarz zbadał chorego przed wpuszczeniem nas do środka, a potem zniknął
na jakiś czas.
— Tomek! — krzyknęła Dominika, rzucając się bratu na szyję.
No, prawie, bo chłopak nadal leżał. — Tak bardzo się stęskniłam...
— Wiem — powiedział cicho. — Słyszałem każde twoje słowo,
Domi.
Tym razem uśmiechnął się szczerze, skupiając całą uwagę na
siostrze.
— Cieszę się, że masz przyjaciół — dodał, zerkając w moją
stronę kątem oka. — Ale za używanie moje konta powinienem zdzielić cię ostro po
tyłku.
- Zrobisz jak uważasz. — Wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
— Tak bardzo się cieszę.
Na chwilę zapadła cisza. Czułem się niezręcznie, jak piąte
koło u wozu. Najchętniej zwinąłbym się do domu, jednak mieszkałem zbyt daleko
od szpitala, by wyjść na spacer.
— Mama z ojcem znów w pracy? — mruknął jeszcze ciszej Tomek.
— Tak. Pracują coraz więcej. — Dominika westchnęła.
Odczepiła się od brata i usiadła na składanym krzesełku. — Ale mam Rafała i
Karola. — Uśmiechnęła się lekko. — Właśnie! — Podskoczyła na równe nogi. —
Tomek, poznaj Rafała. Rafał, poznaj Tomka.
— Cześć. — Tomek znów nikle uniósł kąciki ust, jednocześnie
lekko podnosząc dłoń. Uścisnąłem ją.
— Cześć. Miło Cię poznać. Tyle się już o tobie nasłuchałem,
że pewnie szybko zajmiesz moje miejsce — powiedziałem całkiem przyjaźnie,
szczerząc zęby.
Spędziliśmy w szpitalu jakieś pół godziny. Dominika
streszczała Tomkowi trzy lata jej internetowych podbojów, a ja stałem,
opierając się o ścianę i przyglądałem się, jak bardzo jest szczęśliwa. Mówiła,
mówiła i mówiła, a uśmiech nie schodził jej z ust.
Czy gdyby Konstancja nagle zniknęła, też bym tak reagował po
powrocie? Raczej nie. Jasne, Kontie była moją siostrą, ale łączyły nas tylko
więzy krwi. No i przeszłość, podczas której wiele razy ratowała mnie od
samotności, ale jednocześnie jeszcze bardziej w niej pogrążała.
Lekarz wygonił nas, by zabrać Tomka na kolejne badania.
Kazał jechać do domu i powiedział Dominice, aby rano przyprowadziła rodziców,
inaczej nie będzie mógł wypisać chłopaka przez najbliższe dwa tygodnie.
Dominika odwiozła mnie pod dom, pożegnała się (wciąż cała w
skowronkach) i podziękowała za bycie przy niej. Zgadywałam, jak musiała się
czuć, podczas gdy jej rodzice wybrali pracę zamiast wizyty u dopiero co
przebudzonego syna. Moja mama rzuciłaby wszystko i nawet gdyby musiała biec —
biegłaby. Z całą pewnością nie zazdrościłem Bibliotecznej Zjawie rodziców.
Teraz przynajmniej miała znów brata.
***
Kolejnego dnia Dominika nie pojawiła się w szkole, choć próbowałem
złapać ją na przerwie, w bibliotece, a nawet przed klasą. Nigdzie jej nie było,
co znaczyło tylko jedno — siedziała w szpitalu. Czułem się troszkę samotny, nie
mając nikogo, a jakoś niespecjalnie miałem ochotę na docinki Natalii czy morały
Elizy.
Dlatego nie odzywałem się do nikogo cały dzień. Dopiero na
treningu się rozruszałem. Mateusz się nie pojawił, ale to było do przewidzenia,
dlatego Kamil ułożył nam plan popołudnia. Pół godziny biegu na świeżym
powietrzu, co było całkowitą nowością po pięciu miesiącach kiszenia się na
hali. W końcu czułem wiatr we włosach! Ach, niesamowite przeżycie, które
utwierdziło mnie w przekonaniu, że pora wybrać się z wizytą do fryzjera. Grzywka
wpadała mi do oczu, ograniczała widoczność i kilka razy prawie potknąłem się o
własne nogi.
Potem pół godziny ćwiczenia podań i rzutów. Dwa razy
dostałem piłką w twarz. Na szczęście obyło się bez krwi cieknącej z nosa. Potem
odbiłem to sobie podczas gry, kiedy wręcz zmiażdżyliśmy drużynę przeciwną. Aż
przybiłem z Adamem piątkę.
Kiedy wróciłem do domu, usiadłem od razu do laptopa i
włączyłem GG.
Avallon
Cześć! Co tam u Ciebie słychać?
Ja
Nic szczególnego, szkoła jak szkoła.
Avallon
Haha, a za rok maturka, co?
Ja
Matura maturą, bardziej boję się egzaminu zawodowego.
>_<
Avallon
Dasz sobie radę, kujonku. :3
Ja
Dzięki za wiarę, ale z której strony jestem kujonkiem?
Avallon
Czy wciągu ostatnich trzech lat miałeś ocenę gorszą niż dwa?
Ja
...
Avallon
No właśnie! xD Co to za uczeń bez jedynki? To jak żołnierz
bez karabinu! xD
Ja
Ja Ci zaraz dam żołnierza... ;-; To dlatego, że wszystko
wchodzi mi szybko do głowy.
Avallon
Leniwy, mało ambitny, ale inteligentny. Marnujesz się,
Rafałku.
Ja
Bo Żanetka wie najlepiej, co?
Lubiłem z nią rozmawiać, potrafiła rozśmieszyć podczas
całkiem poważnej rozmowy, nie zbaczając z głównego tematu. To właśnie było w
niej najlepsze. I mimo że w moim mniemaniu była idealna, jak każda nastolatka
miała kilka kompleksów. Jednym z nich był dźwięk jej głosu przez telefon,
dlatego nie lubiła rozmawiać. Nietrudno zgadnąć, że nie za często zgadzała się,
bym dzwonił.
Avallon
A wiesz, poznałam kogoś.
Ja
W takim razie życzę szczęścia! <3 Trzymam kciuki.
Avallon
Dzięki. Ja za Ciebie i Karola również. ^^
Ja
Przydadzą się.
Odłożyłem laptopa na krzesło, a sam rzuciłem się na poduszki.
Wpatrywałem się w śnieżnobiały sufit skryty w mroku. Niby trwała już
kalendarzowa wiosna, ale na dworze wciąż czuło się zimę. Nie, raczej jesień.
A Karola wciąż nie było.
***
Dominika pojawiła się w szkole po dwóch dniach. Wcześniej
nie odezwała się ani słowem. Kiedy zobaczyłem ją w bibliotece i podszedłem, by
zapytać, czy wszystko w porządku, powstrzymywała łzy. Zaszklone, smutne oczy
patrzyły na mnie wyczekująco.
Przytuliłem ją.
— Tomek nie będzie chodził — wyszeptała, oplatając moją
szyję rękami.
Ach. Więc o to chodziło. Nie wiedziałem, co powinienem
zrobić, więc tylko stałem.
— Rodzice nie zrezygnują z pracy, więc wszystko zostanie na
mojej głowie — łkała. — Jak tak dalej pójdzie, to obleję ten rok...
— Na to nie zamierzam pozwolić — przerwałem jej. Odsunąłem
Dominikę, by móc patrzeć w zapłakaną twarz. — Jeszcze masz mnie, a Karol wraca
za dwa tygodnie. Od tego jesteśmy, by ci pomagać, nie sądzisz?
Niepewna mina dziewczyny kazała mi udowodnić, że nie kłamię
i że zostanę z nią do końca.
— Kiedy Tomek wychodzi ze szpitala?
— Pojutrze, ale...
— W takim razie przyjedź po mnie, pojadę tam i pomogę ci.
Poza tym nie bój się dzwonić czy pisać. Po to mam telefon, by móc się
kontaktować, prawda? — Poczochrałem rudą grzywkę, a ona przewróciła oczami i
uśmiechnęła się lekko.
— Dzięki, Rafał.
— Nie ma sprawy. — Puściłem oczko. — A teraz, Biblioteczna Zjawo, powiedz mi, która z tych
wszystkich książek nadaje się na samotne wieczory?
— Proszę za mną, zagubiony wędrowcze.
Hehehe. Kolejny krótki rozdział. xD Następny postaram się napisać dłuższy, bo odzyskam sprzęt do pisania. Ech. ;-; Jak ja nie lubię pisać na komputerze, to takie uciążliwe. ;-;
Super rozdział, mam nadzieję że wszystko się ułoży nie mogę sie doczekać Karola.
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się go doczekać. XD Ale cóż, zostało półtora tygodnia.
UsuńOjej, trzy kata w śpiączce? To ci rodzice chyba w ogole uczuć nie posiadają, skoro do niego nie pojechali. I jeszcze nie chcą sie nim opiekować. Dobrze, ze Rafał teraz odczuwa emocje i pomoże Dominice.
OdpowiedzUsuńKaaaaaaarol, we neeeeeeeed you ;)
Zapraszam na nowosc do mnie, zapiski-condawiramurs
Niektórzy rodzice tacy są, wiesz, zaślepieni pracą, a potem usprawiedliwiają się zamartwianiem się o dobra materialne dla swoich dzieci. ;-;
UsuńRafałek w końcu się don czegoś przyda, a nie będzie pierdział w kanapę. xD
Wróci. xD Niedługo. .w.
Wpadnę do Ciebie, jak odzyskam notebooka. ;w; Bo na komputerze niewygodnie mi się czyta. ;-;
Mam nadzieję, że Karol się pojawi w następnym rozdziale. W filmiku było coś z kroplówką, więc proszę-nie zabijaj mi Karola;;
OdpowiedzUsuńNo, na Karolka jeszcze będzie trzeba troszeczkę zaczekać, bo pojawi się dopiero w 25 rozdziale. Ale już bliżej niż dalej!
UsuńKroplówka odnosiła się do Tomka, tak więc spokojnie, Karol żyje i ma się dobrze. xD
Takich rodziców, bym rodzicami nie nazwała... ;-; Syn się budzi po 3 latach, a oni pracują *klask* *klask*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś się ułoży i będzie dobrze :)
A co do Karola, mam powoli dość czekania niego xD
Oby nic mu się tam gdzie jest nie stało... ;-;
No ale co zrobisz, nic nie zrobisz. .w. Dzieci jakoś sobie radzą. Poza tym Dominika to silna i niezależna kobieta, a teraz, gdy odzyskała Tomka, będzie mogła tylko jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.
UsuńKarolek niedługo wróci, spokojnie. xD Jeszcze troszkę.
I mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nic mu nie jest.
Opowiadanie czytałam od momentu publikacji pierwszego rozdziału, więc wybacz, że komentuje dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńJest naprawdę świetne. Bardzo podoba mi się to jak piszesz. Historia Karola i Rafała wciąga mnie coraz bardziej ~
Tylko nie każ nam długo na Karola czekać :C
Pozdrawiam~
Nikomu nie każę komentować, więc spokojnie, nie mam czego wybaczać. xD Mogę Cię jedynie powitać w komentarzach. Herbatki? Ciasteczko?
UsuńCieszę się niezmiernie, że podoba Ci się historia "Przyjaciół"! Mnie coraz bardziej dobija fakt tak krótkich i mało treściwych rozdziałów... Ale już niedługo, jeszcze tylko troszeczkę.
Jeszcze tylko troszeczkę i Karolek wróci.
Znowu o tobie zapomniałam ;-;
OdpowiedzUsuń***
Oczywiście Rafał. Gdybyś ty leżał 3 lata w śpiączce i nagle się przebudził na pewno szczerzył byś się do całego świata jak kretyn. Na 100%
Hmm...
"Widzę tego chłopaka pierwszy raz w życiu... Na pewno jest bardziej uspokajający niż moja siostra!"
Oj cichaj Tomuś! Ona tak z dobrego serca! I nie pierz jej po tyłku, bo siara będzie...
Nasz mały samotnik... Opuszczony przez chłopaka i przyjaciółkę ;-; Czas umierać.
Nie martw się Rafałku. Na pewno będziesz słodko wyglądał ze spineczkami ^^
No cóż, ja idę do liceum, więc mnie czeka tylko matura :v
Bo sobie coś pomyślę ;-;
Taka rozłąka nie jest dobra ;-; Zwłaszcza, że oni ze sobą nie gadają ;-;
O kurna...
Jak to "nie będzie chodził"? Się porobiło ;-;
Rafałek taka kochana bestia ♥
Na czym ty piszesz, że nie na komputrze? o.O
Przez chwilę doświadczyłam mini-zawału, bo myślałam, że nie dodało mi komentarza ;-;
UsuńDziękuję za trzymanie kciuków ^^ Występ wyszedł nawet dobrze jak na fakt, że połowa dziewczyn nie przyszła. Albo przyszła tylko stwierdziła, że im się nie chce ;-;
Nie lubię obcych ;-;
Mam alergię na ludzi! Wszystkich. Zwłaszcza obcych.
W takim razie cieszę się, że występ wyszedł! Mogę Ci oddać trochę swojej miłości do publicznych wystąpień.
UsuńAch, Kranik taki mało pamiętany. xDD Cóż, pogodziłam się z tym, jakoś żyję. xD
Tomuś się cieszy, że jego siostra przestała być nerdem i w końcu ma znajomych. xDDD
Karol wróci, mimo wszystko on wróci. xD Za jakiś czas, ale wróci. I wtedy będą z Rafałkiem gadać i gadać, i gadać... Aż im języki odpadną. Ale nie od mówienia. B)
Ludzie są super, ale ja jestem Kranem.
Przykro mi, ale to moja wrodzona skleroza ;-;
UsuńPoradzę sobie bez tej miłości xd
Niech wraca! Mam nadzieję, że to nie będzie tylko gadanie :3
Jutro konkurs-występ. Od 10 do 18:30 będę w Grójcu ;-;
Uhuhu, potrzymam kciuki. No i nie bój się, wyobraź sobie ludzi jako kosmitów albo gołych kosmitów, od razu poczujesz się lepiej.
UsuńTeż mam sklerozę, tak więc witaj w drużynie sklerotyków. :)))))
Pożyjemy, zobaczymy. Językiem różne rzeczy można robić.