Theme by Kran

13 cze 2015

Rozdział XXI

Moja własna zjawa


Naprawdę nie przepadałem za szpitalami. Kojarzyły mi się głównie ze śmiercią i eksperymentami, choć – prawdopodobnie – byłem przewrażliwiony na tym punkcie i wszędzie widziałem potencjalnych naukowców, chcących nakarmić niewinnych ludzi jakimś tanim, niesprawdzonym lekarstwem bądź trucizną o przyjemnej nazwie. Wszystkie trucizny mają ładne nazwy, tego nauczyłem się w swoim niedługim życiu.
Nie mogłem jednak zostawić Dominiki samej. Kiedy odwiedziłem ją rano, spotkałem panią domu. Uśmiechnęła się na mój widok, przywitała, zapytała, jak tam w szkole i czy zdam ze świadectwem z paskiem. Wymiana zwykłych uprzejmości. Lecz gdy tylko Biblioteczna Zjawa zniknęła z pola widzenia kobiety, poprosiła mnie, bym wspierał jej córkę, ponieważ ona sama nie może tego zrobić. Nie śmiałbym nazwać pani Kuźmiluk dobrą rodzicielką, ale zaliczanie jej do okropnych matek też nie byłoby do końca sprawiedliwe. Po prostu chciała zapewnić rodzinie wyśmienity byt, podobnie jak ojciec. A że oboje znaleźni podobne aspiracje i cele, zostawili dzieci samym sobie, każąc im się usamodzielnić. Właśnie dzięki temu Dominika nie zachowywała się jak rozpieszczona paniusia mimo swojej pozycji majątkowej.
Wsiedliśmy z Dominiką do jej auta. Zgadza się, moja rudowłosa przyjaciółka od pół roku posiadała prawo jazdy i własny samochód, więc nie musieliśmy liczyć na czyjąś litość. Dziewczyna włączyła jedną piosenkę na ciągłe odtwarzanie, więc leciała w kółko. Na szczęście nie była zła, a wokalista miał całkiem przyjemną barwę głosu. Dominikę najwyraźniej uspokajała. Już nie trzęsły się jej ręce, a kiedy mówiła, brzmiała czysto i się nie jąkała.
Jak wcześniej wspomniałem – szpitale zawsze są okropne. Nasz w Międzyrzecu również. Nie powalał na łopatki wielkością ani wykwalifikowaniem personelu; byli to po prostu normalni lekarze, tak jak wszędzie. Wciąż jednak dostrzegałem w ich oczach iskierkę przebiegłości. Te lisie zamiary… Uch.
Mama często powtarzała, że wszystko zbyt wyolbrzymiam. Powinienem troszeczkę przystopować.
Pani w recepcji uśmiechnęła się do Dominiki. Jej matka już wczoraj podpisała wypis, dzisiaj rudowłosa miała tylko zabrać brata, co byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby nie wózek inwalidzki.
Lekarze osądzili, że nie ma szans, by Tomek kiedykolwiek postawił samodzielny krok, Wypadek okazał się śmiertelny dla jego sprawców, ale oszczędził jednego chłopca, odbierając mu możliwość poruszania się za pomocą nóg. Nie znałem Tomka, więc nie potrafiłem stwierdzić, czy skradnie mu to całkiem radość z życia czy nie.
Powędrowałem za Dominiką na drugie piętro. W dwuosobowym pokoju leżał młody Kuźmiluk oraz starszy pan, z opowieści Bibliotecznej Zjawy wynikało, że często razem grywali w karty w ciągu ostatnich trzech dni.
— Cześć, Domi! Cześć, Rafał! — przywitał się Tomek, podnosząc na łokciach. Nie miał już na sobie szpitalnej piżamy, a dres, co znacznie ułatwiało sprawę.
— Cześć. — Rudowłosa od razu znalazła się przy łóżku brata. — W końcu wracasz do domu! Nic się tam nie pozmieniało, choć komputer stoi w moim pokoju.
— Chyba będę musiał jakiś czas korzystać z laptopa. — Uśmiechnął się, a potem przeniósł wzrok na mnie. — Fajnie cię widzieć. Co tam u ciebie?
— Napawam się myślą o wolnych dniach, bo nadchodzi matura — odpowiedziałem, siadając na krzesełku.
— Ach, no tak! Mamy kwiecień. — Tomek chyba poczuł się niezręcznie przez swój brak orientacji w czasie. Doskonale go rozumiałem.
— W końcu nadejdzie chwila wytchnienia — westchnęła Domi. — Mam dość matematyki.
Kiedy Tomek się uśmiechał, kojarzył mi się z Karolem. Ich kąciki tam samo się unosiły, a oczy rozświetlały drobinki światła, w tęczówkach dostrzegało się radość. I przez to trudność sprawiało mi patrzenie na niego, więc raz za razem odwracałem wzrok.
Jeszcze tylko tydzień, pomyślałem.
Pomogliśmy Tomkowi usiąść na wózku. Zarzuciłem torbę z jego rzeczami na ramię, a Dominika ciągnęła brata w stronę windy, nucąc piosenkę z auta. O dziwo, Tomek zaczął wyklaskiwać jej rytm.
Idąc za nimi, przyglądałem się ich szczęściu. Mimo problemów wciąż potrafili się uśmiechać, parli do przodu, omijając przeszkody. Zazdrościłem ludziom optymizmu, ale sam nie potrafiłem nie myśleć o przykrościach czy smutkach. Kiedy ktoś przez osiemnaście lat zastanawia się, dlaczego żyje, potem niełatwo przychodzi mu niepohamowany entuzjazm.
Sprawnie usadziliśmy Tomka na siedzeniu pasażera, a potem złożyliśmy wózek, przy czym trochę się uśmialiśmy, bo nie wiedzieliśmy, co należy zrobić i dopiero z pomocą przyszła nam pani pielęgniarka. Schowaliśmy sprzęt w bagażniku, a potem sami zajęliśmy miejsca.
Dominika całkiem nieźle prowadziła.
— Ej, ale nie wyrzuciliście mojego sprzętu, co? — zainteresował się nagle Tomek, Nie widziałem jego twarzy, bo zamknąłem oczy, ale wszystkie emocje dało się wyczytać z głosu.
— No jasne, że nie, nie bądź głupi — burknęła Dominika. — Wszystko jest w twoim pokoju.
— To dobrze. Stęskniłem się za gitarą.
Czyli Tomek grał. Sam dla siebie czy tworzył z kimś zespół? A może stanowił duet z Dominiką? Dziewczyna wyglądała na taką, co lubi śpiewać i pewnie całkiem nieźle radziłaby sobie na wokalu.
— Znów będziesz brzdąkał po nocach — wyjęczała niezadowolona. — Przynajmniej czuję się dojrzalsza, bo prowadzę samochód.
— Ale to ja jestem twoim kochanym, starszym braciszkiem.
Nigdy nie zachowywaliśmy się z Konstancją w podobny sposób. Raczej rzuciliśmy sobie kłody pod nogi, ja pyskowałem, potem jej puszczały nerwy, obrywałem, a gdy emocje opadały, przepraszała za wyrządzone krzywdy dziesięć razy.
Czy jeśli ja pozbyłem się w znacznym stopniu obojętności, Konstancja mogłaby pozbyć się agresji?
Właśnie, jak to z tym jest? Skoro mnie udało się wyleczyć, to czemu ona trwa w swoim stanie? Może ona wcale nie chciała się zmieniać? Odpowiadała jej reputacja wrednej dziewuchy, której nie da się przemówić do rozsądku? Być może. Przynajmniej nie musiała użerać się z nachalnymi chłopcami.
Chyba przysnąłem, bo pamiętam, że przed oczami zobaczyłem duszka, takiego samego, jakie wyobrażałem sobie, czytając Przyjaciół. Ta książka wciąż męczyła moje myśli, chciałem dowiedzieć się, czy miłość chłopców rozkwitła.
Ale duszek zniknął tak samo jak Karol.
Wtedy sobie coś uświadomiłem – historia opisana w powieści jednak mi się przytrafiła. Ba, zaczęła się, nim zacząłem czytać książkę. Przekleństwo zaczęło wypełniać się tego samego dnia, kiedy Konstancja przyniosła Przyjaciół do domu – w wieczór, gdy zabrała parasol. Nie było w niej jednak ani grama fantastyki. Karol grał rolę ducha; uczepił się jak rzep psiego ogona. Ale nie wiedziałem nic o jego rodzinie, starych szkołach. Był tylko on i teraźniejszość. No i był w moim zasięgu tylko w tygodniu, znikał na weekendy. Zupełnie jak North, który pojawiał się tylko w określonych godzinach, tak ja miałem Karola tylko w określonych dniach.
Kolejną bardzo podobną kwestią były okoliczności zakończenia miłosnej historii. Karol odszedł po moim wyznaniu, mając pewność, że go kocham. No i obiecał, że wróci.
Karol – nibyzjawa, która dosłownie wygryzła dziurę w moim sercu, by się do niego wkraść. Ale i tak za nim tęskniłem.
— Jak ja się stęskniłem za naszym domem! — powiedział Tomek, gdy zaparkowaliśmy. — Muszę wszystko obejrzeć, ale najpierw chcę zobaczyć ogród, okej?
— Dobra, dobra. — Dominika uśmiechnęła się, po czym wysiadła z samochodu, a ja tuż za nią.
Znów bawiliśmy się w rozkładanie wózka, na szczęście tym razem nie zajęło to tak wiele czasu jak poprzednio. Pomogłem Tomkowi usadowić się wygodnie, po czym przejąłem stery. Rudowłosa stwierdziła, że nie powinien sam poruszać się po podwórku, bo wszędzie mógł natrafić na przeszkody w formie kamyków lub miejscowo nierównego gruntu. Nie popierałem jej zdania, ponieważ sam czułbym się niekomfortowo, gdyby ktoś trzymał nade mną władzę, ale musiałem zgodzić się na wszystko – Tomek nie był moim bratem.
Poprowadziłem go dobrze znaną drogą do ogrodu, gdzie rosły świerki. Kiedy zatrzymaliśmy się przed nimi, Tomek dotknął obu, a potem uśmiechnął się szeroko, Wyglądał na takiego szczęśliwego.

***

Jakimś cudem udało nam się przetransportować wózek i chłopaka do domu, choć okazało się to niełatwym zadaniem. Jednak Dominika, po przeczytaniu wielu książek, wymyśliła dość efektowny sposób. Poukładaliśmy deski na schodach. Niewymyślne, ale egzamin zdało na pięć z plusem.
Zostawiłem rodzeństwo samym sobie, a sam – znając już dom państwa Kuźmiluków jak własną kieszeń – zaczaiłem się w kuchni, aby zaparzyć herbaty. Postawiłem na zieloną. Lecz gdy zalałem już kubki wodą, zdałem sobie sprawę, że nie mam pojęcia, ile słodzi Tomek. Znałem preferencje Dominiki dotyczące cukru, ale jej brata… Cóż, niedziwne, widziałem go drugi raz w życiu!
Przeszedłem się więc do salonu, ale już z korytarza słyszałem rozmowę rodzeństwa.
— Ależ Dominiko!
— Tomek, to, co się stało wtedy, nie ma teraz znaczenia, rozumiesz? — W głosie Bibliotecznej Zjawy brzmiała nutka zwątpienia w swoje własne słowa. — To było dawno i nieprawda. Zachowywałam się jak smarkula. Ba! Byłam smarkulą. Ale teraz dorosłam. Nie widziałeś tego, jak stawałam się starsza, bo nie mogłeś. Ale mówię ci to teraz: to, co wydarzyło się trzy lata temu, na dzień dzisiejszy nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
— Czyli co? Uczucie było i się zmyło? — Tomek brzmiał za to na urażonego. — Kocham cię, czy to się nie liczy?
— Tomek, gdybyś nie spędził trzech lat na szpitalnym łóżku, znalazłbyś sobie inny obiekt westchnień! Tkwisz w uczuciach sprzed wypadku! Poza tym to właśnie przez nie…
— Tomek — przerwałem im, wychylając głowę. Dominika stała przed bratem i wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. — Zrobiłem herbatę. Ile słodzisz?
Szatyn odwrócił twarz w moją stronę. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego krzyczy na siostrę, a na mnie patrzy, jakbym czynił świat lepszym. Dlaczego oceniał w ten sposób zupełnie obcą osobę?
— Zależy od kubka — stwierdził.
— Chodź, Rafał, pokażę ci — zaoferowała się Dominika i już po chwili ciągnęła mnie w stronę kuchni. — Ile słyszałeś? — wyszeptała.
— Wystarczająco dużo, by mieć niejasne wrażenie, że czujesz się winna jego wypadkowi — odpowiedziałem.
— Bo jestem temu winna — westchnęła. — Od dawna wiedziałam, że czegoś ode mnie oczekuje. Nigdy nie sprowadzał dziewczyn do domu… Nie, nikogo nie sprowadzał. Nie wszczynał buntów, gdy rodzice kazali mu mnie pilnować. Nie, on czerpał z tego przyjemność. Jednak kiedy zaczął pokazywać swoje prawdziwe zamiary… — Skrzywiła się. — Wiesz, że to on odebrał mi pierwszy pocałunek? Rozumiesz, własny brat! Zaczęłam się go brzydzić, ale przecież go kochałam, nie mogłam nikomu powiedzieć. Choć oczekiwał czegoś więcej, niż byłam w stanie mu dać, Tomek stanowił moją jedyną ostoję. W rodzicach nie odnajdowałam wsparcia, lecz opór i rozkaz bycia dojrzałą. On traktował mnie jak dziecko i sprawiał, że byłam jak inne dzieci. Ale tego wieczoru… — Wzięła głęboki oddech. — Dom znów opustoszał, przed dziewiętnastą nie było nawet Tomka. Siedziałam w swoim pokoju i czytałam babskie czasopisma, kiedy wrócił. Nie wiem, ile wypił, ale śmierdział niemiłosiernie tanim piwskiem. Rzucił się na mnie, chyba z zamiarem zmacania swojej niewinnej siostrzyczki. Przygrzmociłam mu w głowę plikiem gazet, a potem wykrzyczałam, że nienawidzę go najbardziej na świecie. Wyszedł, a jakieś dwie godziny później zadzwonili ze szpitala.
Zamilkła. Wzięła cukiernicę i zasypała wszystkie trzy herbaty wedle swoich upodobań.
— Gdybym tego nie wykrzyczała, tylko zadzwoniła po rodziców albo powiedziała komuś wcześniej, nie spędziłby trzech lat w śpiączce. Wybaczyłam mu wszystko, wiesz? — Spojrzała na mnie, lekko się uśmiechając. — Mam gdzieś przeszłość, nie chcę nią żyć. Liczy się tu i teraz, a prawda jest taka, że kocham kogoś innego. I wcale nie chodzi o to, że Tomek jest moim bratem. Przecież nie można wmówić sobie miłości, to nie jego wina. Po prostu nie potrafię odwzajemnić tych uczuć, moje serce zajmuje ktoś nieco ważniejszy.
Doskonale rozumiałem, co miała na myśli względem miłości. Czy kiedykolwiek przypuszczałem, że zakocham się w chłopcu? W upierdliwym, rozradowanym chłopcu, który zaproponował przyjaźń, nic o mnie nie wiedząc. Ale właśnie to było w nim wyjątkowe.
— Dlatego potrzebuję twojej pomocy, Rafał. Wiem, że w końcu mu przejdzie, ale przez jakiś czas pewnie będzie nabuzowany. W takim stanie i tak nic mi nie zrobi. I głupio o tym mówić, ale… Nie mogę mu pomagać w łazience, to facet. A ojca i matki nie ma całymi dniami... Wiem, że to wielce zawstydzające, lecz… — Jej policzki pokryły się czerwienią, która mogła konkurować z kolorem włosów.
— Jasne, rozumiem, nie kończ. — Uśmiechnąłem się. Pomaganie kalece w sprawach łazienkowych nie stanowiło aż tak wielkiego problemu. — Ponoć faceci mniej wstydzą się swojego ciała. Tylko może lepiej ostrzeż Tomka, bo jak obcy człowiek zacznie iść za nim do łazienki, zacznie się robić niezręcznie.
— Aj, tam, zaraz obcy. — Machnęła ręką. — Już dobrze na ciebie reaguje, nie powinno być tragicznie.
Już nie wyglądała na tak smutną jak wcześniej, uśmiechała się szerzej. Wiedziałem, że musi wygadać komuś smutki, nawet jeśli ten ktoś nie powie nic mądrego. Czasem lepiej coś z siebie wydusić, nie oczekując odpowiedzi.

Przyjaciele tak chyba robią, prawda? 

Doobra, mam rozdział. xD Wybaczcie, że tak późno, ale wczoraj byłam na maratonie filmowym, a dziś odwiedziła mnie siostra.
Odzyskałam notebooka! Widać zapadnię między opisami w ostatnich rozdziałach a opisami w tym, prawda? Lepiej pisze mi się na mniejszych sprzętach. .w.
Doobra, co sądzicie o chorym uczuciu Tomka? Planowałam to od początku, heheh. xD No i Rafał będzie mu pomagał w łazience! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

18 komentarzy:

  1. No nie, to juź lekka przesada... Jakby się razem nie wychowywali, to mogłabym sobie to wyobrazic. Ale tak? Nawet jesli Tomek zakochał się we własnej siostrze, dziwi mnie, ze nie próbował tego ukryć....a juz szczegolnie teraz, kiedy wybudził się ze śpiączki. Z drugiej strony trudno wyobrazic sobie wyrzuty sumienia Dominiki, choc przeciez to nie ona w niego wjechała... Ech, ciężkie życie, lubisz te trudne milosci, co? Ciekawe, Jak na Rafała zadziała oglądanie nagiego Tomka. Nie sadze tez, zeby Karol był zadowolony. Wlasnie, kurde, Karol, czekamy na Ciebie i już dłużej nie mozemy.
    A konstancja nie wydaje mi sie byc cały czas agresywna, mysle,ze teź jej troche przeszło. Chociaz jak czasem wybuchnie...to bójcie się ludzie ;)
    Zapraszam na zapiski-condawiramurs, jestem ciekawa Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne, niemożliwe miłości to moja ulubiona tematyka! .w. Poza tym, kogo zaciekawiłaby sielanka wyjęta z meksykańskiej telenoweli? Na pewno nie mnie, a kiedy czytelnik dostaje taką informacje, zaczyna się przynajmniej zastanawiać, czy z autorem wszystko w porządku. xD
      Karol już wsiadł do pociągu. Albo wszedł na statek. Ewentualnie wyjął rower z garażu. Już niedługo zajmie swoją rycerską wartę przy Rafale!

      Usuń
  2. Chcę Karola. Bez niego opowiadanie się robi takie... monotonne? Chyba tak. No, ale w każdym razie, bardzo dobrze Ci idzie, miło się czyta. Ale jak nie będzie Karola w następnym rozdziale to będę musiała Panią udusić. Obiecuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że robi się monotonnie i też za nim tęsknie. :ccc No ale t nie moja wina, to on oświadczył, że musi wyjechać.

      Usuń
  3. — Tomek — przerwałem im, wychylając głowę. Dominika stała przed bratem i wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać. — Zrobiłem herbatę. Ile słodzisz?
    Szatyn odwrócił twarz w moją stronę. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego krzyczy na siostrę, a na mnie patrzy, jakbym czynił świat lepszym. Dlaczego oceniał w ten sposób zupełnie obcą osobę?
    — Zależy od kubka — stwierdził.

    Boże. To takie rzycioffe. :o Chociaż foch, że nawet o gejusiach poczytać spokojnie nie można, gdyż wszędzie jest ta szkoła -.- Ale gadka Zjawy o ,,dorosłości" genialna! :D

    Wenyy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy pisałam fragment z cukrem, przypomniała mi się sytuacja, gdy miałam okazję poznać przyjaciół mojego starszego brata. Mieli ogromne kubki. xD

      Szkoła boli, ale co można zrobić? Jeszcze dwa tygodnie, trzymaj się, przeżyjesz. No.

      Usuń
  4. Karol chyba musi wrócić bo taka pielęgnacja może się źle skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
      Nie no, Rafał to odpowiedzialny, młody mężczyzna, nie zdradziłby Karola z byle kim, naprawdę. Zwłaszcza z Tomkiem. Bardziej stawiałabym na Szymka. xD

      Usuń
  5. Hahah, ciekawe co na to powie Karol >.<
    Myślę, że nie byłby najszczęśliwszy a wieść, że jego chłopak pomaga innemu w "sprawach łazienkowych" xD
    A nie wiem, dlaczego, ale coś tak czułam, że relacja między Dominiką a Tomkiem nie jest do końca... "normalna"
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Jeszcze tylko tydzień i wróci Karol!
    Chociaż po drodze mogłoby się coś zdarzyć z... Szymonem?
    Nie narzekałabym :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawy łazienkowe brzmią tak dwuznacznie. xD ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      Jakby nie było, Dominika miała kota na punkcie stanu brata, a to do normalnych nie należy, nawet jeśli facet leżał trzy lata w śpiączce i teoretycznie powinna się przyzwyczaić. Ale cóż, bywa.

      W następnym rozdziale dam wam wszystko, czego pragniecie. xD

      Usuń
  6. Rozdział cudowny ale nadal mi brakuje Karola
    Zapraszam na mojego bloga ---> http://silversoulwolves.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Co.Się.Dzieje. Czy tylko ja nie podejrzewałam rodzeństwa Kuźmiluk o takie relacje? ;___; Kiedy przeczytałam fragment, w którym dowiadujemy się o uczuciach Tomka do Domi, to było takie jedno wielkie "ŻE CO...".
    Brakuje mi też Karola. Kranie, daj Karola :c I Szymka też. Szymek jest fajny .-.
    Weny życzę, pozdrowionka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli element zaskoczenia wypalił! xD O to chodziło, choć z resztą chyba niespecjalnie mi się udało... :ccc

      Dobra, w następnym rozdziale dostaniecie i Szymka, i Karola. Tylko nie wiem, którego będzie więcej. XD

      Usuń
  8. Ja mam jakąś amnezję ;-;
    1. Cóż to za szablon? Ładny, choć dla mnie niewygodny xd Mam mały ekran niestety :')
    2. Rozdział:
    Wiem co czujesz :/ Nienawidzę szpitali odkąd mój dziadek w jednym zmarł. Pachną śmiercią, lekami i starymi ludźmi. A do tego panuje tam taka cisza i okropna atmosfera. Jak można zdrowieć w takich warunkach?
    Jej matka jest taka pół na pół. Nie ma czasu na zajęcie się dzieckiem, ale się o nie martwi.
    Ja bym chyba oszalała słuchając jednej piosenki w kółko ;-; Mam swoją playlistę, która leci w kółko, ale nie jedną piosenkę! xd
    To okropne. Dobrze, że się obudziła, ale... nie móc się samemu poruszać? Ja bym chyba wpadła w depresję (głębszą niż teraz przynajmniej).
    Koniec szkoły... Jednocześnie na to czekam i się boję... Chociaż dzieli mnie jeszcze 5 lat...
    Wszyscy tęsknimy za Karolem :C Ale jeszcze tylko tydzień!
    Hmm... Gra na gitarze? :3
    Kto wie? Choć czuję, że to niemożliwe. Nauczyć się emocji jest łatwiejsze niż się ich pozbyć.
    Można dostać pierdolca od czegoś takiego ;-; Czytasz książkę, która (powiedzmy) nie ma zakończenia i dowiadujesz się, że drugiej części nie ma!
    Dopiero mnie oświeciło. Historia Rafałka na serio brzmi jak z książki xd
    To takie okropne. On nic praktycznie o Karolu nie wie. Zna tylko kilka podstawowych informacji, a do tego Karol tak nagle zniknął.
    Teraz mi się przypomniało xD Po zwiastunie myślałam, że Karol jest chory, a teraz okazuje się, że to oznaczało przebudzenie Tomka xD
    Tomuś wrócił do domu ♥
    Najprostsze rozwiązania są najlepsze :3
    Taki zastój gdy nie wiesz kto ile słodzi herbatę :')
    Lol...
    Czy on kocha się we własnej siostrze? Gdyby w bracie to jeszcze, ale w siostrze...?
    LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL
    LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL
    Tak siostrze? Nie możesz dać im jakiegoś brata, żeby miał się w kim bujać? xd Ja jestem za! (Kocham twincesty :3 Ale wtedy musiałby mieć bliźniaka...)
    Coś czuję, że Tomuś przeniesie swoje uczucia na Rafała ;-; Jestem ciekawa co będzie gdy Karol wrócił i dowie się jak Rafał zajmował się chorym xD
    Ja w ten sposób wyżalam się psom :') One nie wygadają, nie wyśmieją i pocieszą na swój sposób. ♥
    Postaram się już nie zapominać ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, znów zmieniłam szablon. xD Tamten był tylko chwilowy, przejściowy, że tak powiem. Ten stworzyłam z pasji. <3 Bardzo miło mi się go robiło, jest minimalistyczny, ale ma swój urok.Czy teraz lepiej jest na Twoim małym ekranie? Korzystam z notebooka i u mnie wszystko dobrze widać. .w.

      Twoje rekcje na poszczególne fragmenty tekstu są przekochane. <3 Takie prawdziwe i niewymuszone.
      Tak, w zwiastunie od początku chodziło o Tomka. Nie wiem, jak mogłaś pomyśleć o Karolu, przecież ja go nie skrzywdzę nawet za sto lat. :ccc
      Haha, takie życiowe, herbaciane momenty tylko w Przyjaciołach. xD
      Matrix. Książka w opowiadaniu będąca imitacją opowiadania, które pisze dziwna autorka. A co, jeśli na koniec okaże się, że ktoś czytał książkę pt. "Przyjaciele", która opowiadała o perypetiach Rafała?
      Mózgi umierają.

      Haha, tak, Tomuś kocha Domnikę. xD Mam cichą nadzieję, że jej nie zgwałci albo coś, bo bardzo ją lubię, naprawdę.

      Zapominaj, ważne, że kochasz i wracasz. <3

      Usuń
    2. Dziękuję ^^ Teraz wszystko jest idealnie ^^
      W internecie jestem bardzo emocjonalna, a w realu jak kamień ;-;
      No nie wiem... Jakoś mi się tak skojarzyło! Ten nagły wyjazd, tajemnice, szpitalne łóżko... :C
      Jestem dzieckiem z Matrixa. Tak mnie kolega z obozu nazwał, bo jak graliśmy w zbijaka ja stałam cały czas w miejscu, a piłki mnie omijały xD
      Lol xD Mózgokrusz!
      Kraniku... Nie chcę cię martwić, ale to ty decydujesz czy on ją zgwałci czy nie xD
      Oj kocham ♥

      Usuń
  9. http://hao-center.blogspot.com/2015/06/hao-ocenia-sherlock-holmes-nominacja.html Nominuję do LBA. >)
    Jeśli masz chęć brać w tym udział, będę szczęśliwa. Jeśli nie, to trudno :c

    OdpowiedzUsuń
  10. Tomek miał być taką fajną postacią. Kranie co ty robisz :C

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, nawet krótkie. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej cytat, który podbił Twoje serce.