Theme by Kran

21 mar 2015

Rozdział IX

Prawdziwa tajemnica?

– No, Rafał, siadaj – powiedział doktor, a ja niemal jak robot zająłem miejsce na lekarskim łóżku. Sterylna czystość pomieszczenia sprawiała, że nie miałem się nawet na czym skupić, dlatego patrzyłem prosto w twarz młodego, ale już siwiejącego mężczyzny. – Jak się dziś czujesz?
– Nie wiem – odpowiedziałem szczerze. Wyraz mojej twarzy się nie zmienił.
– Nic ci nie dolega? – Pokręciłem głową. – A może czegoś chciałbyś bardzo mocno? – Znów odpowiedziałem tym samym gestem. – A jak tam z twoją siostrą?
– Konstancja znów mnie uderzyła. Krwawił mi nos. Ale nic poza tym. – Nie musiałem kłamać w czasie wizyt. Ci mężczyźni, którzy kręcili się na korytarzach, doskonale znali prawdę. – Nie płakałem. Czy to dziwne? Inne dzieci płaczą, kiedy Konstancja zrobi im coś takiego.
– Jesteś wyjątkowy, to dlatego – oświadczył doktor, uśmiechając się szeroko. – Najbardziej wyjątkowy na świecie.
– A moja mama? 
– Twoja mama jest najodważniejsza. 
Dostałem do ręki małą, białą tabletkę. Wiedziałem, że muszę ją połknąć, choćby nie wiem co, ponieważ bez niej mój organizm nie przyswajał innych substancji. Panowie w kitlach twierdzili, że gdy skończę dziesięć lat, wszystko się zmieni i nie będę już musiał razem z Konstancją przyjeżdżać na cotygodniowe badania. Niespecjalnie im wierzyłem, ale nie dano mi wyboru. 
– Rafał, masz jakieś marzenia? – zapytał doktor, podnosząc się z krzesła. Zaczął grzebać wśród papierów leżących na szafie.
– Co to są marzenia? – Mając lat pięć, nie pierwszy raz słyszałem owe słowo. O ile inne dzieci je znały, o tyle ja ani Konstancja nie mieliśmy pojęcia, co mają na myśli nauczyciele, prosząc, by narysować swoje marzenie.
– Marzenie to coś, czego bardzo mocno chcesz, pragniesz. Moim marzeniem jest stworzyć idealnych ludzi. – Uśmiechnął się szeroko, mrużąc oczy.
– Co według pana znaczy „idealnych”? – zainteresowałem się.
– Tego jeszcze nie wiem, dlatego wciąż próbuję – wyjaśnił.
– My panu nie wyszliśmy. – Nie było to pytanie, a stwierdzenie, lecz on i tak odpowiedział, jakby chcąc mnie pocieszyć albo uspokoić.
– To nie tak, że nie wyszliście, Rafał. – Podrapał się w tył głowy. – Ludzie uczą się na błędach. Poczekam i znów spróbuję.
– Do trzech razy sztuka – mruknąłem.
– Słucham?
Wizyty w warszawskim szpitalu uważałem za interesujące. Nieznane twarze, pacjenci z różnorakimi przypadłościami, krzyczące z bólu matki, zapatrzone w szyby dzieci podłączone do kroplówek. Mama upominała mnie, bym nie przyglądał się wszystkim, ponieważ to niemiłe, lecz nie mogłem się powstrzymać. Ludzkie organizmy były tak słabe. Pewnego razu, podczas jednej z wizyt, na oddziale zmarł pacjent. Nie widziałem ciała, jednak Konstancja zdołała uciec. Opowiadała, że nie mógł mieć więcej niż trzydzieści lat, a kiedy go dotknęła, nie poruszył się. Potem odpędzili ją lekarze.
Wizyty jednak nie tylko uświadamiały mi, jak wiele nie wiem – ukazywały też, jak szybko stracę życie. Siedemdziesiąt lat i koniec? Papa? Może i nazywano mnie eksperymentem, mimo to posiadałem słabszą odporność od reszty pacjentów. Nieudany.
– Kiedy Konstancja nie może mnie dosięgnąć, mówi „do trzech razy sztuka” i za trzecim zawsze trafia – odpowiedziałem, machając nogami. 
– Może i ma rację. – Doktor wzruszył ramionami. – Wszyscy jesteśmy zagadką, Rafał. – Poczochrał moje włosy. – Ale to dodaje nam uroku, nie sądzisz?
– Nie mam zdania na ten temat – odparłem.
– To dobrze. Bądź dzieckiem jak najdłużej.
– A pan niech spełni swoje marzenie. Obiecuje pan?
– Oczywiście.
Niestety, niedługo mogłem zostać w swoim dziecinnym stanie. A doktor Kowalsky nie spełnił obietnicy. Zmarł, gdy miałem osiem lat.


***

Karol wyglądał na speszonego, kiedy spoczął na nim wzrok moich szarych oczu. Jego twarz, zwykle uśmiechnięta, teraz mówiła, że chłopak chce uciec jak najdalej ode mnie, byleby nie musieć wyjawiać mi tej tajemnicy. Sam to zaproponował… Obietnic trzeba dotrzymywać. Skoro wiedział, że takie trudności sprawi mu powiedzenie tych słów, mógł zamilknąć. Tylko czy wtedy zagrałbym tak dobrze?
– Wiesz, Rafał, kiedy pożyczyłem ci parasol…
– Rafał, tutaj jesteś! 
Konstancja wyszła zza rogu. Nie przejmowała się, że trwają lekcje – krzyknęła pełnym głosem, zwracając na siebie uwagę i przerywając Karolowi. Przewróciłem oczami, ale przeniosłem wzrok na siostrę, która ruszyła w naszym kierunku.
Konstancja była naprawdę ładna. Długie nogi, jasne, piękne włosy. Oczy, choć bez wyrazu, przyciągające uwagę mężczyzn, zwłaszcza kiedy pomalowała i tak długie rzęsy. Jeśli naukowcy starali się stworzyć ideał kobiety, Kontie zdecydowanie zaliczała się do udanej próby. 
– Szukam cię pół dnia – powiedziała z oburzeniem, oskarżając mnie o ucieczkę i chowanie się po kątach. – Chciałam wcześniej życzyć ci powodzenia, ale za szybko wyszedłeś z domu. Przed meczem też cię gdzieś wywiało.
– Wybacz, tak jakoś wyszło. – Uśmiechnąłem się przepraszająco w odpowiedzi. 
– Jak będziesz wolny, wpadnij na ciastko. Będziemy świętować przejście do kolejnego etapu. – Poklepała mnie po plecach, by następnie przenieść wzrok na Karola. – Wyglądasz niewyraźnie. Dobrze się czujesz? Głowa cię nie boli?
Konstancja nigdy nie wypadała z roli troskliwej przewodniczącej. Nie dość, że wyglądała dostojnie, nosząc spódnice i koszule, to słowami potrafiła podbić każde – nieświadome jej prawdziwego oblicza – serce. Karol pokręcił głową, a po kilku pytaniach z serii zmartwionej koleżanki, Kontie wzruszyła ramionami i poszła dalej w swoją stronę.
– Powinniśmy znaleźć bardziej ustronne miejsce – stwierdził ciemnowłosy.
– Co powiesz na urwanie się z lekcji? – zaproponowałem. Nigdy nie miewałem problemów za przedwczesne opuszczanie szkoły. Mama znała mnie na tyle dobrze, by pisać mi usprawiedliwienia nawet wtedy, gdy nie zdradzałem powodu ucieczki z zajęć. Martwiłem się tylko, że Karol będzie miał problemy. – Ewentualnie możemy iść do toalety, ale to niezbyt przyjemne miejsce.
– Chodźmy stąd.
Zanim się przebrałem w normalne ubranie, a potem znalazłem Karola w szatni, minęło bite pół godziny. Adama poprosiłem o przekazanie informacji, że źle się poczułem, przez co chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie swoim przenikliwym wzrokiem, ale nawet jeśli wymsknęłoby mu się, że ot tak zwiałem, Mateusz trzepnąłby go po głowie, ponieważ niezachwianie w nas wierzył.
W Międzyrzecu było wiele spokojnych i cichych miejsc, ale nie zimą. Zastanawiałem się, czy mama jest w domu, ale wtedy Karol zaproponował, że pójdziemy do internatu, tylko będziemy musieli prześlizgnąć się, aby nie zobaczyła nas wychowawczyni. Zgodziłem się trochę z ciekawości, trochę z braku innego pomysłu. Zastanawiałem się, jak wygląda internat od środka. Mijałem go, wracając ze szkoły, kiedy musiałem wstąpić do sklepu. Konstancja czasami odwiedzała panią Tucholską, która opiekowała się budynkiem za dnia. Osobiście wolałem nie wdawać się z nią w dyskusje.
O dziwo nie napotkaliśmy nikogo na swej drodze. Ucieszyłem się, że nie musiałem tłumaczyć, kim jestem i udowadniać, że naprawdę jestem bratem przewodniczącej. Konstancja była niesamowita, dlatego mało kto wierzył na słowo, iż ktoś taki jak ja może być jej bratem bliźniakiem, nawet jeśli byliśmy niemal identyczni. 
Karol mieszkał w trzyosobowym pokoju razem z drugoklasistą o imieniu Damian oraz nieznanym mi osobnikiem. Nigdy nie miałem okazji ich spotkać, ale mój przyjaciel mówił o swoich współlokatorach same pozytywne rzeczy. 
Sam pokój nie był wielki, ale wyglądał przytulnie. Przez okno wpadało rozproszone światło. Na parapecie stał mały kaktus i leżała sterta zeszytów. Na ścianie powieszona została gitara elektryczna. Najwyraźniej Damian grał w szkolnym zespole. Przy łóżku Karola nie wisiało nic prócz planu lekcji, którego nadal nie pamiętał. Pustej butelki po pepsi nie wliczałem do wystroju.
Usiedliśmy obok siebie, stykając się kolanami. Skupiłem się na tym delikatnym geście, jednocześnie chcąc i nie chcąc przesunąć nogi. Te kilka sekund naprawdę mnie cieszyły.
Zacząłem się zastanawiać, kim tak w ogóle jest dla mnie Karol? Znałem go dwa miesiące, bardzo dobrze się z nim bawiłem, rozpoczął moją zmianę z zamkniętego Rafała w kogoś… normalnego według norm społecznych. Jednak czy chciałem nazywać go przyjacielem? Ja… Nie wiedziałem, co czuć. No bo czy ktoś tak po prostu, z własnej woli, chciałby się ze mną zadawać? Dominika chciała korepetycji, ale Karol? Po zakończeniu związku z Konstancją nie znałem żadnego powodu, dla którego chłopak mógłby się ze mną przyjaźnić. Do niczego się raczej nie nadawałem. Mimo to on mnie tulił, patrzył przymilnym wzrokiem, sprawiając, że serce zaczynało bić szybciej mimo woli. I to nie tak, że nie chciałem, aby był tak blisko. To po prostu… 
Właśnie, istniało coś w mojej głowie, co nie chciało, abym myślał o nim jak o przyjacielu. To coś pragnęło głębszej i bardziej zawiłej relacji. I choć dobrze wiedziałem, co miało na myśli moje serce, to nie mogłem mu pozwolić, by wylało na wierzch zbierane emocje. Karol był byłym chłopakiem mojej siostry. Do tego c h ł o p a k i e m. Sytuacja miałaby większy sens, gdyby Karol należał do przedstawicieli płci pięknej. 
Zauroczyć się w Rycerzu. Naprawdę tego nie chciałem. Nie chciałem, by ktoś pomyślał, że jestem dwulicowy, ponieważ odbijam siostrze chłopaka. Nie chciałem, by Karol myślał o mnie jak o zboczeńcu. Strata go zabolałaby dwukrotnie bardziej niż koniec znajomości z kimś innym. Nie powinien pożyczać mi wtedy parasola. Nie powinien proponować przyjaźni, a ja nie powinienem się na to godzić. Ale tak bardzo chciałem poczuć się normalny! Taki jak wszyscy. Lubiany. Choć przez chwilę.
Mówi się, że serce nie sługa. Po tym, jak zacząłem patrzeć na Karola inaczej, poznałem dostatecznie znaczenie tego związku frazeologicznego. Powstrzymywałem się, jak mogłem, by nie wyznać chłopcu prawdy. Nie teraz, kiedy się naprawdę dogadywaliśmy. Kłamanie też nieszczególnie mi wychodziło. No i zdawałem sobie sprawę, że wcześniej czy później i tak Karol się dowie. Wyczyta wszystko z twarzy, usłyszy, przeczyta. 
Bo byliśmy przyjaciółmi. 
Przyjaciele. Choć słowo tak piękne, to czasami potrafi ranić. Posiadanie takiej osoby, której możesz się zwierzyć, ale jednocześnie tego nie chcesz, przytłaczało. 
Bardzo. 
Karol przewrócił się, by leżeć na plecach. Patrzył na sufit w sposób, w jaki ogląda się interesujące obrazy w muzeum, w jaki bada się twarz ukochanej osoby. Patrzył na ten cholerny sufit, jakby biel była dziełem sztuki! Pocieszało mnie tylko to, że nie jest to spojrzenie „jesteś najważniejszy na świecie”. Tak bardzo chciałem, by spojrzał na mnie tak, jak pierwszego wieczoru. Chciałem jego uwagi. Dotyku. Słów. Spojrzenia.
– Zacznę więc od początku – powiedział w końcu. Zdawało mi się, że minęła godzina, może dwie, nim zdołał otworzyć usta i wydobyć z nich piękny, czysty głos. – Tego dnia, kiedy cię poznałem, miałem niezwykłe szczęście, że padał deszcz. Gdyby nie on, umknąłbyś mi równie szybko, co zawsze. Pewnie wyszedłbym na spacer z Konstancją, w efekcie czego znów okazja przeleciałaby mi przed nosem. Wcześniej wielokrotnie próbowałem złapać cię na korytarzu, w szatni, przed meczami, ale jakbyś rozpływał się w powietrzu. Znikasz w ciągu sekundy z pola widzenia. Dlatego ten deszcz uważam za dar, cud. Gdyby nie on, nie siedziałbyś tu teraz.
– Nie do końca wiem, do czego pijesz – wtrąciłem szybko. Już zaczynałem wyobrażać sobie tragiczne scenariusze. Rzeczywiście chciał się dzięki mnie jeszcze bardziej zbliżyć do Konstancji? Chciał mnie wykorzystać? Omamić, dać nadzieję, a potem porzucić? Czy ta rozmowa była początkiem końca naszej przyjaźni?
Zawsze wszystko koloryzowałem, przez co potrafiłem rozważać jedną opcję godzinami, znajdując wszelkie za i przeciw, by następnie odnaleźć drugie dno i zacząć znów od początku. Za czasów dzieciństwa burza zwiastowała potop, pożar, wstrzymany ruch uliczny przez powywracane drzewa. Dlatego nie dziwiłem się, kiedy słowa Karola zaczęły przypominać mi zwiastun zakończenia znajomości. Wolałem jednak milczeć, znając swoją wadę, ponieważ nie miałem pewności, iż Karol na myśli miał właśnie to.
– Nietrudno zauroczyć się w Konstancji – mówił dalej, ignorując mnie. – Zakochać również. To wspaniała dziewczyna. Ładna, zgrabna, pomocna, miła, inteligentna. Do tego uczniowie jej ufali, o czym świadczyła pozycja przewodniczącej. Zaproponowałem związek. Z początku było niesamowicie. Stałem się rozpoznawalny, obcy wołali „cześć” z drugiego końca korytarza. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że osobą, której szukam, jest jej brat. W końcu w szkole mógł być więcej niż jeden Zawadzki. A Konstancja nie przepada za zwracaniem się do ludzi po imieniu. Ciągle tylko „mój brat”. W końcu się wygadała, że na imię ci Rafał. Wtedy już wiedziałem, że to ty.
– Że co ja? – zdziwiłem się, ściągając brwi i odwracając się w jego stronę.
– Uznasz mnie za głupka, ale zakochałem się w tej samej chwili, w której udawałeś wymioty na widok pocałunku z Konstancją – wydusił z siebie. – Zawsze myślałem, że miłość trzepnie mnie w jakiejś niezwykle romantycznej, pięknej, wzruszającej chwili. Ale nie! Ona wybrała sobie deszczowy wieczór pod gołym niebem, kiedy całuję się z dziewczyną, którą kochałem. Nie okłamałem cię, mówiąc, że chcę dla Kontie jak najlepiej. Wiesz, wtedy, kiedy dostrzegłeś nieszczery uśmiech na zdjęciu. Tamten wieczór tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że jedyną osobą, z którą chcę się całować, przytulać i kochać – jesteś ty. Wyglądasz tak czysto, tak niewinnie i poważnie. A odkąd zacząłeś się uśmiechać, wszystko gdzieś uciekło i przed oczami mam tylko twoją szczęśliwą twarz.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Język utknął mi w gardle. Szok miałem wypisany na twarzy. Tak, to w stu procentach był szok pomieszany z nutką szczęścia i doprawiony dezorientacją. Wciąż nie rozumiałem, dlaczego szukał Rafała Zawadzkiego w naszej szkole. Poza tym istniały szybsze sposoby znalezienia danej osoby. I jakoś niespecjalnie chciało mi się wierzyć, bym ot tak znikał. Najwyraźniej Karol słabo pragnął mnie złapać.
– Nie musisz nic mówić. Zdaję sobie sprawę, że to dziwne i obrzydliwe, bo zakochał się w tobie facet, ale proszę: nawet jeśli nie odwzajemnisz moich uczuć, nie porzucaj mnie. Nie wiem, czy będę wstanie wyprzeć się miłości, ale najwyżej nigdy więcej nie poruszę tego tematu. Nie dotknę cię, nie przytulę. Tylko bądź moim przyjacielem. – Błagalny ton uświadomił mi, że wszystkie jego słowa są prawdą. I te złote oczy, które znów mówiły: tak, właśnie ty jesteś najważniejszy. Nie chciałem ich stracić.
Pragnąłem krzyknąć, że też go kocham, ale nie potrafiłem. Wtedy najzwyczajniej w świecie położyłem się na nim, wtulając twarz w zagłębienie szyi chłopca. Karol, zaskoczony obrotem sytuacji, objął mnie delikatnie i przycisnął do piersi. Może zrozumiał, a może nie. W tamtym momencie nieważne było, czy wie, że go kocham. Czułem pod dłonią przyśpieszone bicie serca. Krew szumiała mi w uszach, a zapach perfum Karola wypełnił mi nozdrza. Teraz wiedziałem, jak czuła się Konstancja, kiedy wróciła do domu tamtego dnia. Rozpierało mnie szczęście! Chciałem krzyczeć: „Zakochałem się! Rozumiecie? Ja!”
Dopiero kiedy doszedłem do siebie, odrzucając optymistyczne myśli na dalszy plan i przyzywając realizm oraz rzeczywistość, zdołałem wydukać:
– Czy to fair wobec Konstancji? – zapytałem cicho. Rozsądek kazał się odsunąć, ale ciało pragnęło dotyku. Ja pragnąłem dotyku.
– Już z nią nie jestem – stwierdził. – I to ona mnie rzuciła dla innego. – Silne ramiona przyciskały mnie tak mocno, że nawet gdybym chciał, nie wyrwałbym się ot tak. – Poza tym nikt nie musi wiedzieć. Możemy zapomnieć o całym świecie.
– To nie takie łatwe, jak ci się wydaje. Nie chcę zapominać. Teraz świat mi się podoba – wyszeptałem. 
Karol obrócił się i teraz leżałem na plecach, patrząc w jego złote oczy. Dopiero wtedy dostrzegłem soczewki. Musiał znaleźć się tak blisko, bym mógł poznać, że ma wadę wzroku. Ilu rzeczy jeszcze nie wiedziałem o Rycerzu? Pozostały same szczegóły czy ważne sprawy? Chciałem spijać słowa z tych kuszących ust, słuchać aksamitnego głosu, poznać każdą tajemnicę, małą i dużą, trzymać go za rękę i ocierać łzy.
Widzi pan, doktorze? – pomyślałem, kiedy wargi Karola spoczęły na moim policzku. Miał pan rację. To nie tak, że nie wyszliśmy. Po prostu jeszcze nie rozumiemy, którą drogą mamy iść. Potrzebujemy kogoś, kto wskaże nam palcem, co jest dobre, a co złe. Niech pan spoczywa w spokoju. Eksperyment się udał. Może nie tak, jak oczekiwano, lecz sądzę, że byłby pan dumny z takiego obrotu sprawy.
Nigdy nie sądziłem, że swój pierwszy pocałunek przeżyję z chłopakiem. I to z takim jak Karol! Zawsze wyobrażałem to sobie jako niesamowitą, romantyczną chwilę – z różami, rumieńcami, pożądaniem. Między mną a Karolem istniało napięcie. Spletliśmy nasze dłonie. Zostałem wręcz przyciśnięty do łóżka. Rycerz czy nie Rycerz, mój „przyjaciel” posiadał więcej siły niż przypuszczałem. Zwłaszcza w rękach. 
Karol miał spękane, ale ciepłe usta. Ich delikatny dotyk pobudzał moje pożądanie. Nie spodziewałem się, że wewnątrz serca może kotłować się tak wiele krzyżujących się uczuć. W teorii żadne do siebie nie pasowało, lecz w praktyce się uzupełniały. 
– Nawet nie marzyłem o tym, że pocałuję cię od razu po wyznaniu miłości – przyznał Karol, kładąc się obok. – Spodziewałem się raczej dostrzec obrzydzenie w twoich oczach. Wyobrażałem sobie również, że uciekniesz i będę musiał rzucić się w pogoń. Mógłbym złożyć na twoich ustach niewinny pocałunek dopiero po wzięciu cię w ramiona.
– Jeśli to, co przed chwilą wyrabiałeś językiem, miało być niewinnym pocałunkiem, to boję się pytać, jak wygląda w twoich oczach namiętność. – Obróciłem twarz w jego stronę. – I nie, nie chcę demonstracji – dopowiedziałem, dostrzegając błysk w tęczówkach ciemnowłosego.
– Nie wiesz, co tracisz. 
W tamtym momencie do pokoju wszedł Damian, przeczesując śnieżnobiałe włosy. Nie zdziwił go nasz widok. Czyżby Karol ukrywał coś jeszcze…? W sumie – chłopak miał wielu znajomych, a leżenie obok siebie o niczym nie świadczy. Z Kontie na pewno zastano go w podobnej sytuacji. 
– Konstancja prosiła, by przekazać, że zachowałeś się niegrzecznie, Rafał. – Damian usiadł na łóżku i rozwiązał buty, by po chwili odstawić je równiutko przy szafie. Potem wbił niebieskie oczy w moją twarz. – Zastanawiam się, jak możesz sprzeciwiać się komuś takiemu jak ona. Nie boisz się, że oberwiesz?
Kontie miała nosa do tego, gdzie i z kim jestem. A że wyczytała wszystko z twarzy Karola? Sam mogłem się domyślić… Wolałem snuć plany odwrócenia wszystkiego na moją korzyść, a tymczasem zostałem zalany zupełnie odmiennym potokiem informacji. No i… Czyżby Damian znał prawdę o Konstancji? Domyślił się, czy moja kochana siostra jednak nie tak dobrze maskowała agresję, jakby chciała? Uśmiechnąłem się pod nosem.
– Przyzwyczaiłem się. No i mam zamek w drzwiach – odpowiedziałem, niby to radośnie, choć wewnątrz zdawałem sobie sprawę, że w domu rzeczywiście czeka mnie piekło. Konie chciała mojej konfrontacji z Dawidem, dlatego tak bardzo zależało jej na spotkaniu w pokoju samorządu. 
– Zbyt łatwo cię przejrzeć – rzucił lekko, sięgając po podręcznik. – Jeśli zamierzacie się tu mizdrzyć, to poproszę tylko o trochę ciszy. Mam jutro sprawdzian.
Niedługo zagrzałem miejsca w internacie. Ubrałem kurtkę, stwierdzając przy okazji, iż potrzebuję prysznica. Karol zaproponował spacer pod mój dom, ale odmówiłem: myślenie najlepiej wychodziło mi w samotności. W czyjejś obecności nie potrafiłem dostatecznie się skupić i dryfowałem z jednego tematu do drugiego, nie dokańczając tym samym żadnej myśli. 
Na pożegnanie zostałem pocałowany w czoło, co nie umknęło Damianowi. Granatowe tęczówki chłopca niby błądziły po literach, ale jednocześnie obserwowały cały pokój. I chyba to było w nim tak bardzo interesujące. Nie znałem go osobiście, ale z opowieści Karola wynikało, że chłopak to znawca ludzi. Potrafił na kilometr wywęszyć, co stoi za takim, a nie innym zachowaniem. Trochę martwiłem się, że opowie Konstancji o tym, co zastał. 
Wybrałem dłuższą drogę, by po drodze wstąpić do sklepu po cynamonową bułkę. Żołądek domagał się jedzenia; nie miałem serca zignorować tego wołania o pomoc, a robienie kanapki po dwudziestominutowym spacerze nieszczególnie mi się uśmiechało. Chciałem położyć się na łóżku i wszystko przemyśleć. 
Muszę przyznać, że świat zaczął nabierać barw. Nawet śnieg wydawał się bielszy i bardziej puszysty niż wcześniej. Pragnąłem znów poczuć usta Karola na swoich, a gdy złapałem się na wspominaniu jego dotyku, oblałem się rumieńcem. Policzki mi płonęły, więc dla uspokojenia uderzyłem się w nie delikatnie.
Rafał, oddychaj, bo w nagle zejdziesz. I co wtedy będzie? Wszystkim będzie smutno. Miałeś nie umierać.
I z myślą, że chcę żyć jak najdłużej, pomaszerowałem do domu, pogryzając cynamonową bułkę.

Huehuehue. Wyznał mu miłość. Huehuehue. Damian zniszczył romantyczną atmosferę. XD Hehehehehe. xd
Czwartek i piątek spędziłem w Międzyrzecu i okolicach. Muszę przyznać, że to naprawdę super miejsce, ludzie też nie są źli. ;) Jak ktoś wie, gdzie jest Międzyrzec Podlaski, zawsze możemy wybrać się na pizzę. xd

34 komentarze:

  1. ASDFGHYUJIO Wreszcie rozdział!
    ASDKSFGHJKL W końcu Karol mu miłośc wyznał!
    ASDFGHJKLJH W końcu sie pocałowali!
    Genialny rozdział (jak zwykle zresztą).
    Aż nie wiem co napisać.
    Chyba jedyne co, to to, że za krótki. Chcę więcej! ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On ma osiem stron, jak można chcieć więcej. xDDD
      Uch, zabrakło słów. Powiem, że mi też. xd

      Usuń
    2. Można! Bo był zajebisty. Tak bardzo, że chce się więcej! I więcej! I więcej!
      Wiesz, tak jak z książkami. Czytasz czytasz, a tu bum! koniec. Ale ty nie chcesz konca, chcesz więęęęęęęcej i więęęcej.
      Także chce więcejj. XD

      Usuń
    3. XDDD Haha, mogę Ci podesłać na maila ładny fragment. xD Będzie super, zobaczysz. B))

      Usuń
  2. Właściwie to przez przypadek kliknęłam ikonkę tego bloga w ulubionych i tu BUM! Nowy rozdział! Ribbon to cud! To cud jak deszcz i udawanie wymiotów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udawanie wymiotów to taki super sposób na podryw. B))) Wypróbuj kiedyś, poleca Popsuty Kran. xD
      Haha, cuda. xD Ale to wiadome, że w sobota = "Przyjaciele".

      Usuń
  3. Wiesz, że od teraz po Silverze i Uriah (postać ze Zbuntowanej) jesteś moją skrytą miłością <3 The best rozdział i nie wiem czy uda CI się go pobić (oczywiście, że uda jeżeli będzie więcej Karola i Rafała razem <3) I jest mi źle, źe nie jestem pierwszym, który go przeczytał i że na następny ZNOWU będę musiał czekać :(

    Pozdro!
    Klemens

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na podium, omg. ;^;
      Silver Cię kocha, mówię Ci. xD
      To tylko siedem dni, poza tym nie będzie za wiele miłości w dziesiątce, więc w sumie nie ma na co czekać. xd

      Usuń
  4. Mhm. Wybacz, że to piszę, ale mogłeś jeszcze poczekać z tym wyznawaniem miłości. :) Nie zdążyłam polubić bohaterów jako przyjaciół ;)
    Ale mimo to podobał mi się rozdział ;)
    Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, wyznanie miłości wcale nie znaczy, że chłopcy nie są przyjaciółmi. No i, jakby nie było, opko zapowiada się na prawie 40 rozdziałów. xDD Wysuwać wszystko w 9 byłoby głupstwem z mojej strony.
      Cieszę się, że mimo wszystko się podobało!

      Usuń
    2. Ach, zapomniałam się czegoś zapytać. Jeśli wyda Ci się, że przekroczyłam magiczną granicę, jaką wyznacza prywatność, to nie krępuj się i naślij na mnie gromy (gromy, a nie gnomy, żeby nie było (chociaż, w sumie gnomy też mogą być...) ;)). Mianowicie: czy to opowiadanie jest Twoją ,,osobistą historią''? W sensie czy też jesteś gejem :) i chciałbyś przeżyć taką historię :)
      Ps.: A ja bardzo polubiłam Damiana, wydaje mi się najbardziej naturalną (i przypominającą mnie :P) osobą.

      Usuń
    3. Zapraszam do zapoznania się z zakładką "O autorze".
      http://przyjaciele-opowiadanie.blogspot.com/p/o-autorze.html

      Usuń
    4. Och, przepraszam, nie wiedziałam ;(. A może wymyślisz sobie jakąś dziwną swoją niestworzoną historię, co? :) Coś w guście: jestem upadłym aniołem, obdarzonym znaczącą cząstką Boga. Żeby nie zniszczyć świata (tudzież żeby różne kreatury nie wypełzały z mojej wyobraźni i nie wyniszczały ludzkości) muszę tworzyć wyimaginowane postacie. :)
      Dobra, już nie będę śmiecić...

      Usuń
  5. TAK! TAK! TAK!
    NARESZCIE WYZNAŁ MU MIŁOŚĆ!!!
    *Wdech-wydech*
    Od początku.
    To wspomnienie było bardzo ciekawe! Mniej-więcej ukazuje tajemnicę ich dzieciństwa.
    ***
    Konstancja w takim momencie ;-;
    Ta słodka scena <3
    Wiedziałam, że on go kocha i mu to powie <3
    Też uważam, że eksperyment się udał, spoczywaj w pokoju Doktorze [*]
    Damian ty psuju ;-;
    Ić mi stond ;-;
    A kysz! Sio, sio!
    Nie mogę się doczekać kolejnej soboty <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontie trzeba polubić.
      Cieszę się, że doczekałaś się miłosnego wyznania. xD Mimo wszystko to jeszcze nie koniec, bo miłość to nie tylko miłość. xD Przynajmniej w moich oczach.
      Damiana jeszcze polubisz. xD Życie boli. xD Nie można mieć tego, co się chce.

      Usuń
    2. Ciiiiii...
      Pozwól mi pozostać w sferze marzeń ;-;
      Ja lubię Damiana, ale po prostu teraz się wpakował w złym momencie ;-;

      Usuń
  6. Awwwwiawwwwuawwww (~°¬°)~ Gimmi mor!
    Rozdział świetny, piękny, słodki!
    Kooocham cię! *rzuca się z buziakami*
    Zdecydowanie to opowiadanie rekompensuje mi wszystkie przegrane rozgrywki w lola .w.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Graj w LOLa. xD "Przyjaciół" poczytasz kiedy indziej. xD Oni nie uciekną, w końcu bez przesady, to tylko opko. W końcu nie usunę bloga z dnia na dzień. O.o
      Życzę wygranych rozgrywek!

      Usuń
  7. Och. Raju, raju. Nie spodziewałam się, że to tak szybko nadejdzie! Emocjonowałam się zapewne jakoś w połowie tak jak Rafał, bo jednak nie mogę porównać jego przeżyć z moimi jako czytelniczki, ale raju raju raju.
    Podejrzewam, że teraz coś będzie musiało im poprzeszkadzać, skoro w końcu rozdziałów ma być o wiele więcej. Ale to mnie martwi bardzo~~ I tak życzę im wszystkiego najlepszego (na nowej drodze życia B))
    I oczekiwana przeze mnie scena w szpitalu, coś na ten temat! Wspomnienie o doktorze genialnie się wkomponowało, a raczej ty je wkomponowałeś, w akcję. Gratki. W sumie chciałabym, żeby pojawiało się więcej Konstancji. Ciekawa jestem, co ona na to.
    Rozdział po prostu wyśmienity i nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałbym pewien spoiler, ale nie. xD Nie martw się, mam fabułę w miarę sprawnie rozpracowaną. Nie powinno być aż tak źle. xD Jakoś sobie poradzimy.
      Od tego rozdziału coraz więcej będzie wzmianek o przeszłości, bo uwielbiam wątek tej całej genetyki i eksperymentów.
      No i Kontie będzie, doczekasz się jej, zobaczysz. xD I oddasz jej swe serce. xd
      W takim razie czekam do soboty!

      Usuń
  8. Ty...ty...ty zepsuty kranie! Nienawidzę Cię! Za jakie grzechy muszę czekać aż tydzień na kolejny rozdział?! No ale muszę przyznać że Był świetny! ♥ ♥ kocham tę dwójkę♥ ,i zaczęłam nie lubić Damiana, zniszczył tak piękna scenę! Zaczęło się rozkręcać! Nie mógł czekać pod drzwiami? (ta i podsłuchiwać dalszego rozwoju wydarzeń. No niewiem Karol mógł zjeść Rafała.Czekaj. Co?! O_o ) Więc podsumowując było genialnie, życzę weny, czasu na dłuższe rozdziały i...i...itp
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mógłbym dodawać częściej, ale wtedy i Wy nie wyrobilibyście się z czytaniem, i ja z pisaniem, a w rezultacie rozdziały pojawiałyby się raz na miesiąc, gdy dobiję do dwudziestego. A tak, powolutku, dobijemy do końca historii. ;)
      Karol byłby w stanie zjeść Rafała, tego jestem pewien. xD

      Usuń
  9. OMG, JAKIE TO BOKSKIE~~~~!!!
    Dlaczego dopiero dziś dowiedziałam się o tym blogu, dlaczego?!
    Ah, cóż za wspaniały pomysł z tymi "idealnymi ludźmi" <3
    Plus jeszcze w tym, że Rafał i Konstancja mają błękitne włosy i szare oczy - tak wygląda moja OC xDD
    Yes! Już się bałam, że Rafał ucieknie czy coś, tak jak wyobrażał sobie Karol, ale całe szczęście tak się nie stało.
    Jeny, ale w sumie te wątpliwości, co jeszcze planujesz w tym ficzku?!
    No nic, czekam na c.d, to jest takie słodkie i świetne i wgl świetnie piszesz, aż chce się czytać! <3
    Pozdrawiam i do następnego komentarza~~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie OC są fajne, zwłaszcza te niebieskowłose. xD
      Poza tym witam w moich skromnych progach. xD Jestem pewien, że jeszcze wielu nie przeczytało "Przyjaciół", bo odstraszył ich szablon. xD Ale opko nie jest aż tak złe, prawda?
      Wszystko planuję. B))) Będzie gotowanie czarownic, rozkrajanie ciał i takie tam. Czyli na spokojnie. xD
      Cieszę się, że piszę tak, że aż chce się czytać! Dzięki wielkie. ^.^

      Usuń
  10. Uff
    Tyle tego wszystkiego na raz! :) Wyznanie i od razu pocałunek. No nie powiem Kranie postarałeś się! Rozdział był długi ale czytałam go tak szybko ze wydawał mi się malutki. Pięknie ! :) achhh Karol taki szczery ! Nie dziwię się Rafałowi że pokochał Rycerza ! :)
    Damian, ty niedobry ty ! Jakoś tak Konstancja nie przypada mi do gustu.... nie wiem czemu :P
    Kochany Kranie pisz pisz pisz ! :) już odliczać czas do soboty !

    Kocham te cytaty ! ^^

    Przyjaciele. Choć słowo tak piękne, to czasami potrafi ranić. Posiadanie takiej osoby, której możesz się zwierzyć, ale jednocześnie tego nie chcesz, przytłaczało. Bardzo. 

    Nie chciałem, by ktoś pomyślał, że jestem dwulicowy, ponieważ odbijam siostrze chłopaka.

    WENY ! :) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pfff, przecież on udawał wymioty, jak można się zakochać w kimś takim, pfff. XD
      Konie polubisz, kiedy dowiesz się, jaka jest jej prawdziwa natura.
      Ja też odliczam czas. Czasem mam ochotę opublikować rozdział w środku tygodnia, ale powstrzymuję się. bo wiem, że będę miał potem zaległości i się nie wyrobię. xd

      Zgadzam się, cytat o przyjaźni mi wyszedł. Ale mam podobną sytuację, więc no.

      Usuń
  11. "powiedziała z oburzeniem, oskarżając mnie o ucieczkę i chowanie się po kontach (kątach)".
    "Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że osobą, której szukam, jest jej bratem. (że osoba, której szukam, jest jej bratem albo że osobą, której szukam jest jej brat - tak jest chyba bardziej logicznie)".

    Tyle czepialstwa, bo się nie mogę doczekać, aż się rozpłynę hahaha. Ach, ach, ach!!!! Noooo, i to jest to, co chciałam, żeby się stało. Dzięki Ci, kraniku Ty mój :D <3 Ufff, gorąco mi się zrobiło tak w ogóle :P Jakąś sekundę się obawiałam, że Rafik z krzykiem ucieknie, ale jednak został. Chociaż ta pogoń Karolka za nim mogłaby być ciekawa w sumie (Edzia myśli) hihi. Najlepiej gdyby jeszcze deszcz padał - taki znaczący symbol, wiesz :P No i w końcu by dogonił, bo jak się czegoś bardzo pragnie i nie poddaje, to się udaje na bank: także obaj zdyszani, Karolek złapał by go, odsuwając tylko na odległość ramion, spojrzał mu głęboko w oczy... i bum :D Bo tak w ogólnym zarysie, to całość bez zmian bym zostawiła, jak w rozdziale :P
    Matko, co za emocje! Edzia, oddychaj! hahaha (ten cytat, a raczej mała parafraza, był zamierzony).
    Rafik! Nie bij się Skarbie, po prostu wdech-wydech. Albo zagryź to swoje zawstydzenie tą cynamonową bułką :D
    Poza tym o czym tu jeszcze myśleć dużo, Ty kochasz jego, on kocha Ciebie, i mamy happy enda: żyli długo i szczęśliwie :P

    Mój ulubiony fragment:
    – Jeśli to, co przed chwilą wyrabiałeś językiem, miało być niewinnym pocałunkiem, to boję się pytać, jak wygląda w twoich oczach namiętność. – Obróciłem twarz w jego stronę. – I nie, nie chcę demonstracji – dopowiedziałem, dostrzegając błysk w tęczówkach ciemnowłosego.
    – Nie wiesz, co tracisz :D

    A Ciebie Damian nie lubię, taki ładny początek zepsułeś. Ti ti, niedobry :D Ale chłopcy mają czas w sumie, więc na pewno się rozwinie w dobrym kierunku, chociaż trochę później niż bym chciała :P
    I moja Konstancja się pojawiła hihi. Fajnie. Ta troska, czy Karol się dobrze czuje... Lubię to. Więcej poproszę jednak, dużo więcej Konie :D *I tutaj taka dygresja, bo nie wiem, czy to też używasz jako zdrobnienie od Konstancji, czy to mam uznać za literówkę?*
    Oczywiście, że eksperyment się udał. Nie ma to tamto. Rafik się rozwinął dzięki Rycerzowi, w końcu wyszedł z niego normalny, szczęśliwy, zdrowy chłopak, zakochany w dodatku, także doktor na pewno patrzy z nieba i jest bardzo dumny :) Tyle uczuć pozytywnych i wszelakich przeżywasz, że nie może być inaczej - robisz postępy koleś, tak trzymaj :D
    Cała ta historia ze spotkaniem Karola, w jego perspektywie mi się podobała. Świetnie opisane. Poza tym fajne są te retrospekcje, dowiadujemy się po trochu o "eksperymentalnym rodzeństwie", jak to było, co wtedy czuli itd. więc jeśli ma być ich więcej, to ja pochwalam ;)
    Podsumowując, rozdział genialny. Czyli standardowo. Czekam na następne :* Mrrrrry :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione. Jeju, z tym "kontem" odzywa się moja dysortografia. xD Najgorsze, że nigdzie mi tego nie podkreśla! ;-;

      Przez pewien czas miłości nie będzie, więc się ciesz tym, co masz. XD Do końca pierwszej części będzie całkiem okay, ale potem zacznę wdrążać w historię eksperymentu, przybliżę również innych bohaterów: Adama, Dawida, Damina. Pojawią się nowe postacie, które dadzą powiew świeżości. A że każdy ma swoją własną historię, chcę, byście je wszystkie poznali.
      Haha, tak, padający deszcz byłby super! xD I mogliby się całować w deszczu, tak jak Kontie (albo Konie, jak zauważyłaś, bo nie robi to większej różnicy) i Karolek.

      Nie mam za bardzo czasu, by odpisać na komentarz, ponieważ chciałem zrobić to już teraz, rano, ale za dwadzieścia minut mam szkołę. ;-;

      Cieszę się, że jesteś fanką Konstancji! Ja też ją uwielbiam i mam nadzieję, że od soboty zyska nowych fanów, ponieważ dziewczyna jest naprawdę super. Ma swoje własne problemy i kłopoty, ale mimo tego stara się jak może.

      Retrospekcji będzie coraz więcej!

      Dobra, kończę, bo się spóźnię na wf. XD Wyczuwam siatkówkę.

      Dzięki za poświęcony czas!

      Usuń
    2. Ojej, poprawiasz moje sugestie? Jak miło :D Poza tym nic się nie przejmuj, jeżeli tylko wyłapię cokolwiek to dam znać, zastąpię Ci tę opcję podkreślania, nie ma najmniejszego problemu ;)

      Czułam, że pewnie jeszcze nie będzie, torturujesz mnie tym :P Ale trudno, co my zwykli czytelnicy możemy mieć do gadania w sumie - skoro taki jest zamysł autora to się trzeba podporządkować. Ok, będę się cieszyć :D

      Im więcej bohaterów, tym lepiej. Fajnie, że wprowadzasz nowych ze swoimi historiami, pewnie równie ciekawe jak Domiśki bądź Konie (aha, znaczy nie literówka :) to ja też czasem tak napiszę, skoro nie ma różnicy).
      Jeszcze jak ją lubię :D Właściwie to od samego początku opowiadania. Nie zapominam oczywiście, że skrzywdziła mojego ulubionego Karolka hihi, ale skoro się nie czuła komfortowo czy coś, to miała prawo zakończyć ten związek. Wiem, że się stara. Dlatego dawno przestałam mieć jakiekolwiek pretensje do niej o to, co zrobiła.
      Planujesz dla Konstancji coś miłego na sobotę, że ma zyskać więcej fanów? O, to się nie mogę doczekać w takim razie :D

      Ach, jak to było dawno, kiedy ja do szkoły chodziłam. Matko, ależ ja jestem stara już hahaha. Spoko, ja na odpisywanie na komenty mogę poczekać aż wrócisz, nie ma problemu. Głupi pomysł, żebyś się miał przez to spóźnić właśnie. Zwłaszcza, że to miał być w-f, który pewnie jest najbardziej cenionym przez Ciebie przedmiotem podejrzewam :D
      Nie ma za co :* W ogóle to dodałam Cię do blogów ulubionych - w sumie to nie wiem, czy już tego nie mówiłam przypadkiem. Ach ta moja skleroza hahah. W każdym razie zrobiłam tak, żeby gdzieś nie zgubić przez to swoje roztrzepanie właśnie, bo jakby mi przepadło Twoje opowiadanie, to bym sobie nigdy nie wybaczyła :P
      Na razie, czekam na następny rozdział <3 No i mam nadzieję, że się jednak nie spóźniłeś na te lekcje...

      Usuń
  12. POLAĆ DAMIANOWI!!!!!
    Mee, rozdział mnie znudził, gdyż ,,same uczucia blablablablabla" :D Ale zapowiada się ciekawie, jeśli chodzi o wątek eksperymentu :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest już po 5:00 nad ranem,a ja nie śpię, tylko czytam twoje opowiadanie ;-; Przez ten cały czas tylko czytałam rozdział za rozdziałem D: Postanowiłam sobie, że po raz pierwszy skomentuję przy ostatnio wstawionej notce, ale to, co teraz przeczytałam, było takie...shfbubjab ♥ To było takie świetne! D: Aż w pewnym momencie miałam łzy w oczach ze wzruszenia, jeszcze trochę,a by łezka poleciała :') No, nie umiem pisać komentarzy dlatego...idem czytać 10 rozdział! ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. NO W KOŃCU WYZNAŁ MU MIŁOŚĆ! XD
    Tylko jakoś tak... dziwnie... Nie umiem tego sprecyzować, ale mogło to być bardziej rozwinięte :v Nie, no, nie będę narzekać, było cudnie~
    I strasznie się cieszę, że Damian nie wbił, kiedy oni się akurat całowali XD Nie cierpię tego typu akcji XD
    W wg to jutro szkoła, a ja czytam twoje opowiadania ;-; No kurna XD

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest takie słodkie...
    W KOŃCU SIĘ POCAŁOWALI!
    Kranie, jesteś najlepsza. Uwielbiam Cię.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, nawet krótkie. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej cytat, który podbił Twoje serce.