Theme by Kran

16 maj 2015

Rozdział XVII

Spojrzenie



Zawody odbywające się w innych szkołach zawsze wywoływały więcej emocji niż te grane na dobrze znanym boisku. Obce twarze, zaskoczone spojrzenia. Nie musiałeś się przejmować niepochlebnymi komentarzami, bo i tak wspomnienia zostawały tylko na pojedynczych, najbardziej udanych zdjęciach.
Kiedy wchodziliśmy na teren katolickiego liceum, poczułem nieprzyjemne mrowienie w okolicy stóp. Zgadywałem, że moje nogi rwą się do skakania i zdobywania punktów, ale wolałem nie zapeszać i szedłem dalej równym tempem.
Niektórzy uczniowie posyłali mi dziwne spojrzenia, zapewne zaskoczeni kolorem włosów. Ja jednak, przyzwyczajony do podobnych reakcji, uśmiechałem się do wszystkich. Karol powiedział, że lubi mój uśmiech, więc musiałem się uśmiechać. Polubiłem pokazywanie zębów. Taki gest wyrażał więcej niż słowa jestem szczęśliwy, które nie musiały być szczere. A łatwiej rozpoznać kłamliwy uśmiech.
Aby dojść do szatni, musieliśmy przejść prze salę gimnastyczną, na której odbywały się zajęcia z wychowania fizycznego.
Prawie uderzyłem w ścianę, wpatrując się w jednego z zawodników z przeciwnej drużyny. Był jeszcze niższy ode mnie, a kruczoczarna grzywka zasłaniała mu lewe oko. Te widoczne zaś patrzyło prosto na mnie z pewnym zaciekawieniem i niemałym zainteresowaniem. Dzieliły nas ledwie trzy metry i siatka. Żaden się nie uśmiechał. Po prostu patrzyliśmy sobie w oczy.
A potem zniknąłem za drzwiami jednej z przebieralni. Chłopaki od razu podrzucili temat i zaczęli wymyślać historie o nocnych schadzkach ze mną w roli głównej. Patrzyłem na nich, przewracając oczami. Czasami ich dziecinność dawała się we znaki, ale nauczyłem się skutecznie ignorować ich zapędy na bajkopisarzy. Dlatego też przebrałem się w strój i powędrowałem na salę, by się rozgrzać.
Mój drugi oficjalny mecz w obcej szkole! Wcześniej miałem okazję zagrać na parkiecie Mickiewicza. Sparing z Katolikiem wypadł naprawdę niespodziewanie, gdyż za dwa dni odbywały się zawody powiatowe, w których graliśmy, ale nie mieliśmy serca rezygnować z rywalizacji z kimś takim jak Katolickie Liceum Ogólnokształcące. Zdawalność matur w tej szkole niezmiennie od kilku lat wynosiła sto procent.
Uczniowie odnosili jednak sukcesy nie tylko naukowe, ale i sportowe. Ich pływacy utrzymywali się w wojewódzkiej czołówce, a szczypiorniści pokonali naszą drużynę podczas ostatnich zawodów. Siatka została sprzątnięta w zastraszająco szybkim tempie. Opuszczono również tkwiące wcześniej przy suficie kosze.
Wziąłem turlającą się po ziemi piłkę i rzuciłem. Wpadła, nie dotykając obręczy. Cofnąłem się o krok - efekt taki sam. Moje zadowalające rzuty były wynikiem treningów pod czujnym okiem Mateusza. Karol trochę krzywo na niego patrzył, kiedy wychodziłem cały mokry z sali, ale nie narzekał. Wiedział, jak ważna jest dla mnie koszykówka i wolał nie kwestionować metod naszego trenera. Oberwałby nie tylko ode mnie, ale i od Mateusza - facet chyba wyhodował uszy wszędzie, bo wiedział wszystko. Mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że informacje zdobywał lepiej od Konstancji czy Dominiki.
Kiedy na boisko przyszła reszta drużyny, zaczęliśmy ćwiczyć podania, czyli specjalność Piotrka, ale on nadal był rezerwowym. Tym razem rolę rozgrywającego pełnił Adrian - niewysoki czwartoklasista o krzaczastych brwiach i przyjemnej aparycji. Jednakże najlepszy był w odbieraniu piłek. Dosłownie kradł je drużynie przeciwnej. W ogóle nie spodziewałem się, że główny skład może tak bardzo przewyższać nas umiejętnościami. Kiedy graliśmy z nimi w normalnych, treningowych warunkach, nie pokazywali, na co ich stać. Zostałem mile zaskoczony.
Kiedy na sali ponownie pojawił się chłopiec z grzywką na oku, przeszedł mnie dreszcz niepewności. On naprawdę wyglądał... upiornie. I patrzył prosto na mnie. Reszta drużyny też to zauważyła i znów zaczęli się śmiać.
— Ładnie to tak się naśmiewać z niewinnego? — Mateusz trzepnął rozchichotanego Adama. Blondyn ucichł, ale wciąż uśmiechał się pod nosem. — Skupcie się, bo jak nie to ja pośmieję się z was. — Mężczyzna po raz pierwszy brzmiał tak groźnie. Wszyscy stanęliśmy na baczność. — No, mądrzy chłopcy.
Czując się obserwowanym, wolałem brać bierny udział w rozgrzewce. Nie chciałem pokazywać temu chłopcu, na co naprawdę mnie stać. Wiedziałem, że to wróg, którego nie należy lekceważyć.
Kiedy zaczął się mecz, zarówno on jak i ja siedzieliśmy na ławkach. Starałem skupić się na grze, by przeanalizować ruchy przeciwników, ale On wciąż wpatrywał się we mnie tym swoim odkrytym ślepiem. Zaczynałem się powoli bać, a jemu najwyraźniej sprawiało to radość. Starałem się ignorować złe przeczucia i nie zerkałem na niego.
Przed oczami miałem tylko mecz i rozgrywającą się na parkiecie bitwę.
Dziesiątka z drużyny przeciwnej nie radził sobie z kozłowaniem na dystans – szybko oddawał piłkę kolegom. Skakał za to wyśmienicie i Adam wyglądał na skołowanego, gdy go krył.
Jedynka zaś była jego całkowitym przeciwieństwem. Nie kwapił się raczej do podań, a gdy dostał piłkę w swoje wielkie, powiedziałbym wilcze łapska, gnał przed siebie, omijając przeciwników, byleby tylko dostać się pod kosz. Wnioskowałem więc, że jego rzuty są źle wymierzone i nie trafiają prosto do rąk kolegów.
Ósemka wyglądała na nieporadnego chłopca z problemami. Trochę jak ja, ale on w ogóle nie czerpał radości ze stania na boisku. Przyjmował piłkę, przechodził z nią kawałek i oddawał. Ale kiedy już znalazł się na połowie przeciwników i nadażyła się okazja, oddawał rzut za trzy punkty.
Nim zdążyłem dopatrzeć się skaz i zalet wszystkich przeciwnikóe, skończyła się pierwsza połowa meczu. Zgrzani chłopcy usiedli na ławce i zaczęli popijać wodę z butelek, opierając plecy o chłodną ścianę. Wyglądali na szczęśliwych. Nie dziwiłem im się – prowadziliśmy czteroma punktami. Oczywiście było nas stać na więcej, ale zabawa dopiero miała się zacząć.
Zdradziłem drużynie zaobserwowane informacje, po czym zdjąłem bluzę. W końcu mogłem stanąć na boisku i poczuć piłkę.
Znów poczułem podekscytowanie, tak jak za pierwszym razem. Oddychałem i czułem zapach zwycięstwa. Czyjego? Tego jeszcze nie wiedziałem.
Piłka poszybowała w górę. Myślałem, że to Kamil – niezaprzeczalny metr dziewięćdziesiąt – ją odbierze, jednak zamiast tego dostrzegłem w górze czarną czuprynę i fiołkowe oczy. Chłopiec z grzywką przeskoczył nad Kamilem. Stałem jak wryty i przyglądałem się, jak pomarańczowa kula, która miała być nasza, ląduje w rękach numeru osiem, a on biegnie, wymijając naszą obronę.
Obudziłem się dopiero, kiedy Adamowi udało się odebrać piłkę. Odwróciłem się tyłem do dziwnego chłopca i ściągnąłem brwi. No chyba nie sądzi, że pozwolę mu wygrać.
Gra rozpoczęła się na dobre. Dawaliśmy z siebie wszystko. Ale chyba tylko ja nadal miałem otwarty umysł, bo reszta kierowała się zwierzęcym instynktem. Starałem się nadrobić stracone przez zdezorientowanie punkty, ale ten mały chłopaczek ciągle mnie krył. No, nie taki mały. Sięgał mi do nosa.
Gdyby nie fakt, że wychowano mnie wśród ludzi, pewnie bym zawarczał niczym wściekły pies. Moje zdenerwowanie cieszyło skaczącego bruneta. Popatrzyłem na niego sceptycznie.
– Rafał!
– Szymek!
Imiona rozbrzmiały w moich uszach jednocześnie. Odwróciłem twarz i zobaczyłem biegnących chłopaków z obu drużyn. A więc nazywał się Szymon...
Wiedziałem, że skoczy. Już uginał kolana. Jego wadą było to, że musiał się skupić. A ja nie musiałem. Tym bardziej, że piłka leciała prosto na mnie. Zrobiłem krok do przodu i podskoczyłem. Wysoko. Najwyżej jak potrafiłem. I złapałem ją. 

Czyżby znów najkrótszy rozdział ever? xD Może. Ale mamy sobotę i nowego bohatera, a jak są nowi bohaterowie, to dzieje się coś fajnego. Jak myślicie, Szymek odegra większą rolę w historii czy jest tylko postacią epizodyczną? Czekam na rozkminy, ;^; 

17 komentarzy:

  1. Ja, w mojej główce zdarzyłam ubzdurać sobie, że Szymek wzbudzi zazdrość jednego z głównych bohaterów xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś bardzo (BARDZO) krótko! PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM! Ale rozdział również krótki, więc może nie obrazisz się, jeśli powiem, że bardzo mi się podobał (jak zwykle) i postać Szymona mnie zaintrygowała (ogólnie rzecz biorąc mam różne domysły o nowym bohaterze).
    Ale chciałam powiedzieć, że o jezu jaki ty masz piękny głos! Piosenka "Self-Inflicted Achromatic" jest taka, że och i ach! /o\ To taka piosenka o mnie xD
    Też lubię śpiewać dlatego zachwycam się polskimi fandubami (z ukrycia, rzadko kiedy komentuje - rzuciłam swoją pasję na yt i całkowicie odcięłam się od ludzi, których poznałam), jednakże ja i mój niski głos całkowicie nie możemy się zsynchronizować, a jedyna piosenka, która mi w miarę czysto wychodzi to The Lazy Song Bruno Mars'a, serio. XDDDD
    Ja już uciekam, ale wrócę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, wybaczam, bo rozdział krótki. xD
      Wiedziałam, że ktoś w końcu dorwie się do moich piosenek. xd
      SiA ma super tekst, jestem z niego bardzo dumna. No i dziękuję, cieszę się, że podoba Ci się mój głos.
      Moja tonacja jest taka pośrednia. Ni to niskie, ni wysokie. xD
      Czekam niecierpliwie na Twój powrót. B))

      Usuń
  3. OMG coś czuje że ten Szymek zagości na dłużej w tym opowiadaniu ;)
    To jest zajebiste choć troche brakuje mi Karola... ale i tak cie uwielbiam dziewczyno czekam na nexta :) ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol wróci. Kiedyś. xD A teraz przez jeszcze x rozdziałów będzie Szymek. ;^;

      Usuń
  4. Szymka stylizujesz na emo, ale pewnie to będzie b.skomplikowane. Wlasciwie trochę mnie denerwuje, bo czuję, ze pozostanie na dłużej i moze byc jakas rywalizacja, a ja uwielbiam Karola, ale z drugiej strony jakieś urozmaicenie moze się przydać. Ciesze się, ze Rafał nie zapomniał, jak się uśmiechać przez ten czas;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu Karol pokochał jego uśmiech, on sam również musiał to zrobić. ;^;
      Nie martw się o Szymka. Szymek nie jest emo. xd Tylko nosi grzywkę. ;^; Potem to wytłumaczę.

      Dzięki za komentarz. <3

      Usuń
  5. Oja, już lubię tego Szymka. W dodatku jego wygląd- świetny jest ;^; Rozdział bardzo krótki, łaj Kranie, łaj .__. Nie mogę się doczekać dalszej akcji, mam nadzieję, że Szymek namiesza *buahaha, zła ja, bardzo zła*. Ej no, teraz jestem ciekawa co będzie xD Dlatego trzeba do soboty wytrzymać...o ile dam radę. Tak, ten komentarz jest jakiś taki chaotyczny, ale tak jakoś wyszło. Pozdrowionka~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szymek jest super. A ja powinnam wziąć się za zrobienie podstron bohaterów. ;-; Między innymi dziewczyn z Little Monsters. xD
      No, musi namieszać, inaczej nie będzie sensu tej postaci. xd
      Sobota przyjdzie, nim się obejrzysz.

      Usuń
  6. Oj znam to ;-; Gdy jeżdżę na konkursy do innych szkół ;-;
    Ostatnio byłam na ortograficznym. Odbywał się w gimnazjum połączonym z liceum, a ja byłam jedyną pierwszoklasistką z gimnazjum ;-; Inni byli 2 klasa wzwyż ;-;
    Katolickiego...?
    Spojrzenie zza grzywki? I to czarnej? Kurna, ostatnio oglądałam Salę Samobójców...
    Nocne schadzki xD Znam takie wymysły. Ostatnio dowiedziałam się, że jestem w związku, bo jakiś chłopak się na mnie patrzył. Aha.
    Karol tak dba o nasze maleństwo ♥
    Czwartoklasista? Do jakiej oni szkoły chodzą?
    Śmianie z niewinnego? XD
    I prawidłowo! Nie wolno pokazywać wrogowi na co cię stać ani przed meczem, ani na jego początku!
    Odkrytym ślepiem. A może drugiego nie ma, co?
    "Nieporadny chłopiec z problemami" podbił moje serce ♥ Zwłaszcza, że tak zawsze o mnie mówią :')
    Rafałku nie wolno tak się wyrażać o innych!
    Lol.
    Czy ten dzieciak ma geny kangura?! A może, nie wiem....Jakieś implanty skokowe?
    Ha! I bardzo kurna dobrze! Daj popalić temu bachorowi!
    Mam nadzieję, że ten Szymek nie zagrzeje długo miejsca, ale nadzieja matką głupich?
    I znając życie nie dość, że zostanie to jeszcze namiesza ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam lubię odwiedzać inne szkoły. xD Zawsze się na mnie patrzą dziwnie, bo mam dość niemęską urodę i włosy ścięte na krótko. xD
      Katolickie Liceum to autentyczna placówka. Oczywiście nazwiska oraz wygląd szkoły (szatnie za halą) są wymyślone. Byłam tam raz na konkursie z angielskiego. xD Ale szkoła ma bardzo przyjemną atmosferę, nie ma również wielu uczniów.
      Chłopcy z drużyny Rafała chodzą do technikum, czyli mają czteroletnią naukę. .w.
      A wiadomo. xD Szymek to jedna wielka tajemnica, nawet dla mnie. xD

      Może nic nie namiesza. xd Nie jest źle. xd

      Usuń
  7. Ja mam swoje domysły, różne nadzieje i nie nadzieje, ale nom.
    - Myślę, że Rafał będzie w jakiś sposób zazdrosny (nie wiem jak, ale będzie).
    - Myślę, że Szymek sporo namiesza, ale w końcu i tak się polubią z Rafałem lub Karolem.
    - Albo Szymek okaże się porzuconym dzieckiem bez oka i będzie im smutno, że nie ma przyjaciół :3.
    I PS. Da się grać w koszykówkę, patrząc tylko jednym okiem? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako osoba o dość długiej i bujnej grzywie mogę z ręką na sercu powiedzieć, że wszystko da się robić z zasłoniętym jednym okiem, bo i tak wszystko widzisz. xD Może nieco gorzej, ale widzisz. .w.
      Każde domysły są dobre, a snucie tez to to, co Kranik lubi najbardziej. ;^;

      Usuń
  8. Ojejku, Szymek musi zostać na dłużej, bo ja go już pokochałam.
    Mój poryty umysł wymyślił, że grzyweczka zasłaniająca oczko oczka nie zasłania. Bo oczka nie ma :')
    To chore, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  9. "Karol powiedział, że lubi mój uśmiech, więc musiałem się uśmiechać." Karol ty cudotwórco.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, nawet krótkie. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej cytat, który podbił Twoje serce.