Theme by Kran

6 lut 2015

Rozdział I


Rycerz z parasolem


Choć lśniące w blasku ulicznych latarni krople spadały i z cichym, smutnym, samotnym kapnięciem uderzały o asfalt, dzień nie był smutny. Ani jedna niebiańska łza, oswobodzona przez ciemne, ciężkie chmury, nie śmiała dotknąć mej skóry czy ubrania. Bronił mnie prawdziwy, odważny Rycerz, którego beżowe, ładnie wykrojone usta otwierały się i zamykały.
Rycerz opowiadał o wszystkim - o swych naukach, które pobierał u różnych nauczycieli, o niewiastach z długimi, pięknymi nogami. Kiedy zaś wspomniał o jednej, a imię jej brzmiało iście dostojnie, gdyż ochrzczono ją Konstancja, brązowe, ciepłe oczy mego Rycerza wypełniły się troską i tęsknotą. Wtedy tylko poklepałem go lekko, muskając mokrą koszulkę, i pogratulowałem dziewczyny o nadzwyczaj pięknej duszy, ponieważ ową panienkę znałem aż za dobrze.
Rycerz nie wziął się wtedy w szkole bez powodu. Miał dodatkowe zajęcia z matematyki. Z tego, co opowiadała mi siostra, nie radził sobie z tym piekielnym przedmiotem, ale się starał, a nauczyciel, doceniając czas poświęcony korepetytorom, stawiał mu naciągane trzy na semestr. W sumie wiedziałem o nim tylko tyle.
Przejdę jednak do wydarzenia, które zmusiło nas do wspólnego powrotu, gdyż doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo moje suche, beznamiętne słowa doprowadzają do szału.
Od rana niebo przypominało przepełniony kosz mający niedługo rozpaść się ze starości i wypuścić na światło dzienne swą zawartość. Co gorsza w owym koszu skumulowały się łzy wypłakane przez ludzi, którzy czuli się bezsilni, bezradni lub nie widzieli innego wyjścia, jak opuścić ten świat. To dlatego deszcz nazywają łzami nieba.
Po skończonych zajęciach klubowych (uczęszczałem od roku na koszykówkę), zszedłem do szatni. Na zewnątrz padało od dobrej godziny. Zdawało mi się, że parasol włożyłem do swojej szafki, lecz rzeczywistość okazała się zupełnie inna - wziąć musiała go samolubna, wredna Konstancja, która tylko przy swym Rycerzu oraz Dworkach zachowywała pozory. Idealnie nadawała się na Księżniczkę.
Na całe szczęście mój lament i prośby zostały wysłuchane - zjawił się Rycerz. Kulturalnie zapytał, czy coś się stało, jakby nie widział obłędu na mej twarzy. Zainteresował się, w którą stronę zmierzam, więc odpowiedziałem, a on na to, że właśnie wędruje ku tamtym terenom. Domyśliłem się, iż Konstancja wyjdzie na noc. A może nie? Po niej wszystkiego można było się spodziewać.
Nie nazwałbym go Rycerzem, gdyby nie dobre serce, oddał mi bowiem parasol. Oznajmił, że nie przeszkadza mu deszcz. Choć czułem się niezręcznie, mój strach przed przeziębieniem i wizytą u lekarza wygrał ową bitwę - przyjąłem gest dobroci z otwartymi ramionami. I tak został moim wybawicielem.
Oczywiście głowa Rycerza również znajdowała się w zasięgu parasola - nie byłem aż tak samolubny. Jednak jego bluza okrywająca plecy i ramiona, biorąc pod uwagę wzrost (chłopak musiał się schylać, by być ze mną równym), przemokła do suchej nitki.
 Ej, tak w ogóle, to jak masz na imię?  zapytałem. Owszem, Konstancja opowiadała o wybranku swego serca, lecz częściej używała pseudonimu.
 Karol  oznajmił, uśmiechając się szeroko. A był to uśmiech pełen optymizmu, entuzjazmu, ciepła. Odwzajemniłem go mimowolnie.  A ty... Jesteś pewnie Rafał?
 Skąd wiedziałeś?  Ściągnąłem brwi, patrząc na Rycerza z podejrzliwością. Czyżby polował? Różne rzeczy przydarzają się ludziom.
 Jesteś niezwykle podobny do Konstancji  wyjaśnił.  Bardzo często rozprawia o swoim bracie. Rafał to, Rafał tamto... Niekiedy czuję się zazdrosny.  Zaśmiał się, lecz nie potrafiłem stwierdzić, czy był to szczery czy udawany odruch.  Czyli jesteś jej bratem...
 Bliźniakiem  podkreśliłem, podnosząc rękę i kiwając palcem.  Lubię Konstancję, ale jej zachowanie czasami denerwuje.
 Nie zauważyłem.
 Bo nie znasz jej tak jak ja.
Gdy tylko przeszliśmy przez furtkę, nie minęła nawet sekunda, a ogromne, wykonane z ciemnego drewna drzwi otworzyły się na roścież, nie wydając przy tym najmniejszego dźwięku. Tylko powietrze świsnęło, a zawdzięczało to prędkości, z jaką wrota popchnięto. Wybiegła z nich ubrana w szeroką, siwą bluzę oraz obcisłe dżinsy dziewczyna, która skoczyła na Karola. Jej jasnoniebieskie kosmyki musnęły moją twarz, a radosny chichot wypełnił powietrze i zadzwonił w uszach. Chłopak zdołał złapać panienkę i jednocześnie utrzymać się w pionie, co oznaczało, że niejednokrotnie przeżywał podobną sytuację.
Konstancja stanęła na palcach i pocałowała Rycerza na moich oczach. Ani nie sprawiło mi to przyjemności, ani nie zawstydziło, nie poczułem też zazdrości. Obojętność była jedynym uczuciem, jakie w tamtej chwili wypełniało moje serce. Trzymając wciąż parasol nad swoją głową, nie przejąłem się przyszłym stanem zdrowia Karola i Konstancji. Mokli wpatrzeni w siebie.
W pewnym momencie, ni stąd, ni zowąd, udałem odruch wymiotny. Sam nie wiedziałem, czemu to zrobiłem, może po prostu nudziło mnie oglądanie romantycznych scen, a może obudziło się sumienie, które owym gestem chciało dać kochankom do zrozumienia, iż nie nastała chwila na czułości, a na powrót do ciepłego, suchego pomieszczenia. Nawet jeśli, to w odpowiedzi otrzymałem wystawiony język Konstancji oraz półuśmiech Karola.
Moja siostra poprowadziła Rycerza do środka, ja zaś, zrezygnowany, zmęczony i głodny, powędrowałem za nimi, czując się niemal jak seryjny zabójca śledzący swe ofiary. Brakowało jedynie nabitej broni mieszczącej się w przedniej kieszeni dżinsów.
Parasol odłożyłem dopiero wtedy, gdy znalazłem się pod bezpiecznym, chroniącym przed deszczem dachem. Zsunąłem buty, odłożyłem przedmiot, który doprowadził do spotkania z Karolem, a następnie cicho jak myszka prześlizgnąłem się do kuchni. No, prawie, gdyż mama złapała mnie za ramie i zgromiła srogim spojrzeniem brązowych oczu.
Ani ja, ani Konstancja nie byliśmy podobni do rodziców, dziadków, pradziadków. Nasze niebieskie włosy wzbudzały podziw i uznanie, jednocześnie będąc niemiło przyjmowane przez starsze pokolenia. Tacy jednak przyszliśmy na świat, a dowodem były zdjęcia z dzieciństwa, kiedy jeszcze żadne z nas nie myślało o istnieniu farby do włosów, gdyż liczyło się jedzenie i sen.
 Przyjaciel twojej siostry jest cały przemoczony. Weź go do siebie, pożycz ręcznik oraz jakieś suche, ciepłe ubrania  rozkazała, a zmarszczki między brwiami utwierdziły mnie w przekonaniu, iż sprzeciw okazałby marną próbą zyskania kilku sekund.
Z ciężkim westchnięciem podszedłem do stojącego przy schodach chłopca i bez słowa wyjaśnienia pociągnąłem go na górę, a następnie do swojego pokoju. Karol wyglądał na zaskoczonego, jednak Konstancja najwyraźniej przeczuwała, iż mama maczała palce w mym zachowaniu, ponieważ nie poczułem żadnego uderzenia, nie słyszałem krzyku sprzeciwu oraz nie goniła jak szalona z rządzą mordu w oczach. Tak, moja siostra należała do agresywnych nastolatek, które w towarzystwie udają słodkie i urocze, by przypodobać się publiczności i zyskać sławę.
Otworzyłem szafę i zacząłem grzebać wśród ubrań, szukając czegoś, co rozmiarem pasowałoby na kogoś o wzroście Karola. Nie to, żebym był jakimś krasnoludkiem, jednak sięgałem mu do ramienia. Gdy spotykała mnie taka sytuacja, powtarzałem: to nie ja jestem niski, to oni są za wysocy. W tym przypadku myślałem podobnie.
Po przejrzeniu niemal całej zawartości szafy, znalazłem szeroką, typowo dresiarską bluzę z kapturem w kolorze granatu rozświetlonym przez wielki, biały, anglojęzyczny cytat jakiegoś amerykańskiego rapera, którego niegdyś musiałem lubić. Z komody wyciągnąłem również ręcznik. Wszystko podałem Karolowi.
 Spodnie też bym ci dał, jednak wątpię, byś zmieścił się w którekolwiek  wymamrotałem, niechętnie pomagając przemoczonemu chłopcu. Zbeształem się jednak w myślach; ten facet uratował mnie przed przeziębieniem.  Łazienka jest...
 Nie trzeba  przerwał, odłożył wszystko na łóżku, a następnie jak nigdy nic zdjął wierzchnie ubranie oraz koszulkę i zaczął się wycierać.
Nawet na niego nie spojrzałem, odwróciłem się w stronę okna i dostrzegłem światło palące się w pokoju sąsiadki, gimnazjalistki Leny. Na biurku, które przesunęła tak, by stało przodem do szyby, poustawiane zostały książki, a wśród nich, na otwartym tomisku, smacznie spała dziewczyna. Miała tendencję do zasypiania właśnie w takich dziwacznych pozach, już niejednokrotnie widziałem ją w podobnej sytuacji. W końcu mieszkaliśmy naprzeciw siebie od sześciu lat.
 Czyżbyś kiedyś interesował się rapem?  Karol znalazł się niebezpiecznie blisko, mogłem wyczuć zapach bluzy, która śmierdziała szafą oraz papierem.
Zauważyłem, że chłopak za wszelką cenę próbuje się zbliżyć. Nie narzekał, chcąc sprawić dobre wrażenie, zachowywał się jak dżentelmen i ignorował istnienie przestrzeni osobistej. Nie wiem, może tak bywało w jego stronach, tutaj ludzie zachowywali się raczej ozięble.
 Nie chcę wracać do tamtych czasów  rzuciłem, wymykając się bokiem.  Zejdźmy na dół, Konstancja pewnie czeka.
 Jesteś strasznie zamknięty w sobie.  Karol nie ruszył się nawet o krok. Odwróciłem głowę w jego stronę.  Wygląda na to, że nie dopuszczasz do siebie nikogo prócz rodziny, a nawet ją traktujesz w sposób lekceważący.
 Może mam to w genach? - zaproponowałem. Może powinienem być zły za to, że próbował analizować moje zachowanie, nie znając przyczyny. Może powinienem wyprowadzić go z pokoju. Może powinienem dać mu w twarz, by pożałował swoich słów. Jednak nie potrafiłem tego zrobić, kiedy patrzył takim błagalnym wzrokiem, prosząc, bym wysłuchał go do końca.
 Nie robię tego dlatego, że jesteś bratem Konstancji. Jeśli naprawdę sądzisz, że jestem aż tak pusty, to zrobi mi się bardzo przykro.  Podkreślił słowo „bardzo”.  Nie musisz przede mną zgrywać dobrego chłopca, bądź sobą.
 Irytujesz.
Westchnąłem, kierując się w stronę drzwi. Skoro miałem być sobą, to tak właśnie postąpiłem. Jednak nim dotknąłem klamki, Karol zarzucił mi ręce na szyję i uwiesił się na niej. Do lekkich nie należał.
 Zobaczysz, będziemy najlepszymi przyjaciółmi, jakich widział świat!  zaświergotał entuzjastycznie. Poklepałem go po wilgotnych włosach. Naiwni ludzie są uroczy.



***


Mama wyglądała na niezwykle szczęśliwą, kiedy razem, całą czwórką, siedzieliśmy przy stole w salonie. Telewizor grał angielską, nieciekawą piosenkę, a ciasto truskawkowe upieczone zeszłego wieczoru znikało z talerzyka. A ja, który wylądowałem między Karolem a Konstancją, patrzyłem na rodzicielkę z nieukrywaną niechęcią. Miałem ochotę wstać i wyjść, jednak ciasto skutecznie trzymało mnie na kanapie.
Karol niejednokrotnie odwiedzał nasz dom, jednak ja spotykałem się z nim twarzą w twarz pierwszy raz. Częste, późne treningi zabierały mi czas, często wychodziłem również z drużyną na miasto, by coś zjeść. Kiedy więc Karol przychodził, mnie nie było w domu. Podobało mi się, że nie muszę się zamartwiać chłopakiem siostry.
Jeśli o Konstancję chodzi, nie wyglądała na zadowoloną miejscem, w którym zostałem usadzony. Też musiałem wyglądać na nieszczęśliwego, bo zachowywała się nadzwyczaj grzecznie - łypała tylko spode łba. Miłość czyni z ludzi idiotów. Agresywnych idiotów.
Rycerzowi za to odpowiadał taki stan rzeczy. Naprawdę zastanawiałem się, czy o przyjaźni mówił szczerze. Ze mną nie dało stworzyć się relacji głębszej niż "kumpel", gdyż nie potrafiłem myśleć o kimś, liczyłem się tylko ja.
Dochodziła dziewiąta, ostatni pociąg już dawno odjechał, za oknem wciąż lało, a zegar zbyt głośno informował o mijających sekundach. Całkiem wyłączyłem swój słuch, jedynie oczy pozostawały czujne. Mama prowadziła żywą rozmowę z Karolem, dyskutując o mniej lub bardziej ważnych tematach. Dobrze się znali.
A ja tylko jadłem truskawkowe ciasto, delektując się jego smakiem.
W pewnym momencie Rycerz zabrał mi łyżeczkę, na którą nałożyłem sporo galaretki. Bezapelacyjnie, bez słowa, bez wstydu włożył ją sobie do ust i zjadł. Nie brzydził się jeść tymi samymi sztućcami. To zbyt dziwne, pomyślałem.
 Mamo, odwieziesz Karola do domu?  zapytała Konstancja, robiąc przymilną minę. Zawsze dostawała, co chciała. Nieodparty, kobiecy urok osobisty przyszpilał nawet mamę.
 Nie mogę, jest już ciemno, a na drogach niebezpiecznie. Ale jeśli chce, może zostać u nas na noc, a ja odwiozę go rano.
Nie, pomyślałem. Nie, nie, nie. On nie może tu spać. Może i stał się moim Rycerzem, może i ochronił mój organizm przed przeziębieniem, ale oczekiwał zbyt wiele i byłem pewien, że gdy tylko Konstancja zniknie nam oczu, ten znów rozpocznie swoje niecne plany na przyjaźń.
 Tak, jestem za! Idę zadzwonić do jego mamy!  Konstancja wybiegła z salonu, zostawiając nas we trójkę.
I znów cisza wypełniona jedynie tykaniem ściennego, starego zegara. Tik, tak. Czas uciekał. Z każdym przesunięciem się wskazówki byłem coraz starszy, coraz mądrzejszy i bardziej zmęczony.
 Idę spać  oznajmiłem, powoli podnosząc się z kanapy. Ziewnąłem, podkreślając swoją decyzję.
 Dobranoc!  krzyknął za mną Rycerz ze zbyt wielką dozą entuzjazmu.
Chłopak, którego znam ledwie trzy godziny, oferuje przyjaźń, zabiera ulubioną część ciasta, a potem jak szalony krzyczy „dobranoc”. Tak, z tym facetem z całą pewnością było coś nie tak.
Codzienna, wieczorna toaleta, a potem łóżko. W pokoju było ciemno, ciepło i przytulnie. Jednak świadomość, że na dole Konstancja klei się do Karola, nie dawała mi zasnąć. Wpatrywałem się w śnieżnobiały sufit, myśląc o tym, że powinienem wracać w deszcz. Należało mi się za te wszystkie niepochlebne słowa rzucane pod adresem obcych ludzi. Nie potrafiłem odwzajemnić ich ciepłych uczuć, a przynajmniej tak myślałem.
Karol był osobą radosną, bezwstydną, dzięki czemu bardzo otwartą i uczuciową. Kiedy patrzyło się w jego ciepłe, piwne, niemalże złote oczy, miało się wrażenie, iż posiadło się je na zawsze i zostały własnością odbiorcy owego spojrzenia. Nawet ja, oschły chłopak z problemami, potrafiłem to dostrzec. Karol patrzył na mnie, jakbym był najważniejszy na świecie.
Czy będę w stanie odwzajemnić tę przyjaźń?, pomyślałem, przekręcając się na bok.
Wsłuchując się w ciężkie krople deszczu uderzające o szyby oraz w ciche tykanie zegara stojącego na biurku, zamknąłem oczy i zasnąłem, nim zdałem sobie sprawę, że już śpię.


16 komentarzy:

  1. Popsuty Kranie,
    zaiste powiadam ci, że pierwszy rozdział opowiadania, którego autorem jesteś, wstrząsnął mną do granic i wycisnął ze mnie hektolitry łez wzruszenia.
    A tak serio, serio. Podoba mi się. Chociaż imię głównego bohatera mnie irytuję xD Kojarzy mi się xDDDDDDDDDDDDD
    każdemu dziwnie by było czytać opowiadanie gejowskie, którego główny bohater ma imię takie samo jak jego ojciec, przyznaj xD
    Ogólnie podoba mi się, podoba mi się, nazwanie Karola "rycerzem" i ciągnięcie tego w narracji, to urocze i ożywia tekst, w którym niby mało się dzieje, a jednak, stanowi interesujący wstęp. Karol w ogóle jest całkiem uroczy. To prawdopodobnie niezbyt dobre określenie na "tego wyższego, bardziej męskiego i w ogóle dominującego", ale jest trafne w jego przypadku. A z Rafałem (ARRRGHHH) nawet jestem w stanie się trochę utożsamiać, a dzięki bogom (!) nie jest chłopięcą edycją merysujki...
    Ach! Imię Konstacji. Kocham je. W sensie, miałam tak brać na trzecie imię, jeszcze w czasach, kiedy w ogóle myślałam o jakichkolwiek powiązaniach w Kościołem (łohoho, dawno temu i nieprawda, rodzice tego ode mnie oczekiwali, teraz im przeszło) i gdybym miała dziecko (nie będę miała, boję się dzieci i robi mi się zimno i niedobrze jak muszę z nimi obcować i ich nienawidzę i po prostu nie) to bym mu dała Konstacja. Bo to jest cudowne imię ;___;
    W ogóle chwalę tu poprawność językową i wszystko i zgrabne opisy i zgrabność w ogóle tekstu, ach.
    Ta. Dodałabym do linków u siebie, ale bloga mam zawieszonego, więc spasuję, komentując i czekając na następne rozdziały. Mam nadzieję, że będą w miarę regularne. Czy coś.
    Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, Twój tata na pewno nie jest gejem, bo ma Ciebie. B)
      Ucieszyłem się, widząc komentarz. Myślę sobie: pewnie to takie nudne, że każdy zginął, nim doszedł do drugiego akapitu. Dałaś mi wiarę, że można "Przyjaciół" przeczytać, dziękuję.
      Karol jest uroczy i możesz spokojnie go takim nazywać. W mojej historii nie ma podziału na "typowego dominatora" i "tego uległego". W prawdziwym życiu ten podział na niewiele się zdaje.
      Z Rafałem jest dość ciekawa sytuacja, ogólnie jego charakter przedstawiony w pierwszym rozdziale nie jest do końca prawdziwy, o czym przekonasz się w kolejnych częściach, jeśli zostaniesz ze mną do tego czasu. Ten Rafał jest zbyt oczarowany Rycerzem i jego dobrocią, by pokazać swą obojętność.
      Dziękuję za poświęcony czas, za przywrócenie mi wiary w ową historię.

      Usuń
  2. Napisałeś powyżej, że uważasz swoje opowiadanie za nudne... Cóż, nie zgadzam się. Prawdę mówiąc, przeczytałam pierwszy rozdział w dniu publikacji, ale zrobiłam to na telefonie, a ponieważ jak cokolwiek piszę na telefonie, jest to słabo czytelne, to wolałam zostawić przyjemność komentowania na inny raz. I oto on nadszedł! xD
    W sumie to rozdział trochę krótki... Nie żebym się czepiała, czy coś, ale po prostu ciężko jest na podstawie tak krótkiego fragmentu tekstu wyrobić jakąkolwiek opinię. Na razie jest ona pozytywna. Mam nadzieję, że z czasem jak będą się pojawiać kolejne rozdziały, nie ulegnie ona zmianie. No chyba, że w sensie, że zakocham się na zabój w Twoim opowiadaniu! :D
    Co do samego tekstu i wgl, to nie pamiętam jakichś szczególnych błędów. Ortograficznych na szczęście nie było i chwała Ci za to, bo czasem piękna fabuła jest psuta przez gównaistą realizację. Z reguły, gdy coś mi się nie podoba w pierwszych trzech linijkach tekstu, to żegnam się z blogiem, klikając czerwony iksik xd Tu zostałam, aż jestem dumna z siebie i z Ciebie :D Ostatnio po prostu wyłączam każdy blog po kolei jak leci i nie mam, co czytać. A tu w końcu komuś udało się mnie zainteresować! No gratuluję Ci :D
    A w ogóle to podoba mi się kreacja bohaterów. No, może Rycerzyk jest trochę nazbyt upierdliwy. Rozumiem, że ma być tą pozytywną postacią, dzięki której ta druga osoba z romansu wychodzi ze swojej mroczni i przeżywają razem fantastyczne przygody, a na koniec dziękują sb za to, że są i tak dalej, ale cóż... On i tak mnie wkurza. Jednak nie tak bardzo, że nie życzę mu chłopaka. Bo życzę. Rafałka, no a jak <3
    W ogóle, to zgadzam się też z pierwszym komentatorem/komentatorką odnośnie imion postaci. Fajnie, że piszesz opowiadanie z postaciami polskimi (bo są polakami, prawda? xd), ponieważ takowych opowiadań jest raczej mało w internetowych zaświatach. Znaczy, może jest dużo, ale z reguły nie trafiają w moje gusta. Ciekawie jest poczytać o swoich rodakach, nawet jeśli są tylko wymysłem wyobraźni autora.
    Wracając do tych imion. Konstancja, oczywiście perfekcyjnie. Pewnie dlatego, że imię dość nietypowe, a ja takie lubię :DD Jeśli natomiast chodzi o Karolka, da się przeżyć. Jedyne co, to kojarzy mi się trochę z takim niskim, pyzatym chłopaczkiem. Taki gnom, czy coś xd
    Rafałek natomiast... ZGON! >.< Nie żebym była wredna xd Po prostu nie pasuje mi to imię do geja. Mój tatuś na szczęście nie ma tak na imię, ale kuzyn ma. bheh. Nie no, mój kuzyn jeszcze mógłby być gejem, ale imię Rafał jest dla mnie trochę imieniem z grupy starych, już nie używanych w dwudziestym pierwszym wieku imion. Coś w stylu – Józef, Mirosław, Stanisław, Grzegorz. Mam nadzieję, że nie masz tak na imię xd To nie tak, że uważam te imiona za brzydkie, po prostu wyobraźmy sobie sytuacje.
    *mamy seksy* Jeden z parki mówi:
    – Oh, Józiu, jęcz głośniej! Dla mnie, Józiu.
    *koniec seksów*
    Dla mnie to brzmi szalenie xD I samo pozostałe podobne imiona. Znaczy może tej drugiej stronie się takie imię podobać i nadawać ponętności czy czegoś tam innego, po prostu ja tego nie czuję. I tamo z Rafałkiem. Choć w sumie, jak tak teraz piszę Rafałek to brzmi to słodziutko, że cud malinki pralinki *-* Jeśli będzie uległy, będzie dobrze <3
    Taaak, nie ma to jak pisać wywody na temat imienia. Pozdro dla mnie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czas na ciąg dalszy mojego memłania xd
      Odchodząc już od powyższego tematu, to lubię Twoje opisy. Są takie lekkie i delikatne. Wprowadzane tak, że idealnie pasują i są adekwatne do sytuacji i nie są jakby dodawane na siłę, przez co tekst wydaje się płynny i czytając go, czułam się, jakbym sunęła po miękkim puchu śnieżnym... Dziwnie to brzmi. Ale wiadomo o co chodzi, no nie? XD Po prostu fajne jest, nooo, I fajnie się czyta. Ach, ta fajność. Taki popularny, ale za cholerę nic nie wnoszący wyraz xd
      I jest też coś co mnie zirytowało. *Proszę o uwagę, uruchamiam tryb hejtu*
      „Karol patrzył na mnie, jakbym był najważniejszy na świecie.” – cytat z Twoje własnego tekstu ^^
      Ale nie lubię tego zdania. Brzmi banalnie. Znaczy, chodzi o taki ogół. Bo pewnie pod względem stylistycznym, gramatycznym i pierdycznym napisane jest dobrze, nie znam się na tym xd Po prostu chodzi mi o to, że... Ile Rycerzyk zna Rafałka? Jeden dzień? + opowieści siostrzyczki. No, naprawdę, jeśli ktoś potrafi kogoś w tak szybkim czasie obdarzyć kogoś uczuciem, to... chyba cofamy się do średniowiecza. Albo bajek Disneya. Choć w sumie, w Krainie Lodu mamy już dość realną relację... No nie ważne. Ważne jest to, że tego nie lubię! I tupam z fochem foreva w tym momencie.
      No właśnie. Miałam o tym wcześniej napisać, ale zapomniałam, ups. Nie lubię prostych romansów na zasadzie:
      Rozdział 1 → przyszła parka, spotkanie nr 1
      Rozdział 2 → przyszła parka, spotkanie nr 2, kiss kiss *-*
      Rozdział 3 → przyszła parka, spotkanie nr 3, wyznanie miłości jednej ze stron
      Rozdział 4 → czas na przemyślenia jednej ze stron, elołn ;_;
      Rozdział 5 → przyszła parka, spotkanie nr 4, podczas którego przyszła parka staje się obecną parką
      Rozdział 6 → obecna parka, spotkanie nr 5, kochają się forever i seksy *-*
      Rozdział 7 → obecna parka, żyją razem długo i szczęśliwie.
      Mam wrażenie, że i tak nabijam za dużo tych rozdziałów. Czytałam takie opowiadanie, że para staje się parą już w trzecim rozdziale, a w ekstremalnych przypadkach, wyznanie miłości jest w prologu, w rozdziale pierwszym są razem i już uprawiają seksy. No i warto też dodać, że poznali się prologu. Naprawdę mam nadzieję, że nie pójdziesz w ten schemat. Jak wcześniej pisałam, najlepsza fabuła może być zjebana przez wykonanie. A dobre wykonanie może być zjebane przez ciupowatą fabułę.
      No dobra, chyba już wyraziłam wszystko, co chciałam wyrazić xd
      Ach, dodaję do obserwowanych, ale jeśli fabuła będzie taka jak wg podanego wyżej schematu, to wyrzucę xd
      Życzę dużo dużo weny <3
      Czekam na kolejny rozdział ^^
      No i bardzo przepraszam za długość tego komentarza. Wszem i wobec ogłaszam, że pobiłam swój rekord i oto właśnie mój najdłuższy komentarz ever xd Jeszcze nigdy nie było tak, żeby mi się nie zmieścił w jednym komentarzu xdOoo tak, kiedyś będę pisać komentarze długości dziesięciu stron w wordzie :D Nie żebym miała worda xd
      Dobra, kończę, bo jeszcze mnie zaciugasz >.<
      Weny jeszcze raz <3

      Usuń
    2. Witaj, choć raczej powinienem napisać "dobry wieczór" albo "dzień dobry", bo mój zegar wskazuje piętnaście po północy.
      Na widok Twojego komentarza uśmiechnąłem się lekko, co by nie wyszło na jaw, że szczerzę się jak głupi. Dla mnie jeden długi komentarz jest wart więcej niż dziesięć o treści "Ale super/fajne/cudne! Czekam na kolejny!" Rzuciłaś mi wyzwanie - postaram się, by ta historia była na tyle dobra, byś została ze mną dłużej i cieszyła się na widok nowego rozdziału.
      Mogę Cię zapewnić, że "Przyjaciele", choć nie są nader skomplikowaną historią, mają - przynajmniej na mój gust - całkiem dobrze rozpracowany wątek romantyczny. I nawet stwierdzenie Rafała, które zacytowałaś, ma swoje uzasadnienie.
      Teraz pewnie sobie myślisz: "wytknęłam mu błąd, to próbuje mi wmówić, że tak miało być". Nie zabronię Ci dochodzenia do takich wniosków, bo prawdą jest, że gdybym nie miał argumentów, pewnie bym je zmyślił. Cóż, z wyjaśnieniem tego wątku poczekać będziesz musiała aż do końca pierwszej części.
      Mam sąsiada Rafała, który liczy sobie dopiero piętnaście wiosen, więc nie sądzę, by było tak niemodne jak Józef. No i masz rację - podczas seksu takie krzyki musiałyby być zabawne, ale kiedyś nikogo to imię nie bawiło, wielu je nosiło, lecz moda na Józkowanie przeminęła.
      Nie spodziewaj się takich pięknych, plastycznych opisów w drugim rozdziale. Przyznać muszę, że tylko początkowe części wychodzą mi tak... Spójne. Mam cichą nadzieję, że nadrobię fabułą. <\3
      W porządku. Jeszcze raz dziękuję ciepło za komentarz! Biegnę czytać to, co skleiłem do tej pory. Już prawie koniec, rozdział najpóźniej opublikuję we wtorkowy poranek.

      Usuń
  3. Witaj~~!
    Nie wiem jakim zrządzeniem linków i innych tego typu połączeń internetowych tu trafiłam, ale nuda towarzysząca jeździe tramwajem jakoś zostać spożytkowana musi, nie sądzisz? ;3 Dlatego też, przeczytałam Twój tekścik, choć nie ma w nim żadnych Azjatów, jest Karol, Rafał, Konstancja.. dziwnie mi, ale myślę, że przywyknę xD Od razu mówię, że nie jestem aż tak szalona w komentowaniu jak moi poprzednicy, nie wiem skąd wytrzasnąłeś tak wygadanych czytelników, bo ja takowych zgromadziłam dopiero po paru miesiącach nieustannego publikowania czegoś >.< Ogej... do rzeczy.
    Nie powiem, żebyś mnie powalił tym rozdziałkiem, ale są pewne elementy, które mi się podobały. Z pewnością należy do nich język, nie cierpię kiedy autorzy pomijają opisy. Moja dusza pragnie opisów, łaknie ich, sama je produkuje. Bez nich tekst jest suchy jak piasek roznoszony z pustynnym wiatrem, jak niezadrukowana kartka, jak pusty talerz, jak... ugh. *nieważnenieważne* Kolejne, co mi się podobało, to motyw Rycerza, który jest taki słodki, fluffiasty, uroczy, cukrowy, że mam przed oczami stado różowych jednorożców, radośnie zażywających tęczowej kąpieli >.< ale zboczenie na punkcie kpopowych ff robi swoje, i siłą rzeczy podstawiam sobie w miejsce bohaterów moje drogie OTP *-* przepraszaaaam ;-; spróbuję się opanować. Niemniej, jestem ciekawa jak pociągniesz kreację bohaterów, bo póki co ich charaktery nie zdążyły się zbyt wyraźnie zarysować. A trzeba Ci wiedzieć, że bohaterowie to element, który jest dla mnie szalenie ważny, cokolwiek czytam. Hm, może Karol trochę za bardzo się narzuca, nie ogarniam go :I dlatego ciekawi mnie, jak to rozwiniesz. Btw. lubię jak w opowiadaniach są bliźniaki, nie wiem czemu, bo w yaoicach to nieraz rodzi patologie, jak jakieś Kagamine czy coś xD ale wybacz, szaleję z dygresjami >.< Hm, nie będę się rozwodzić nad imieniem Konstancja, bo mam przed oczami Konstantynopol x.x *zboczenie historyczne tak bardzo* Także... gomen ;-; Cóż ja mogę jeszcze napisać? Mam jednak nadzieję, że dalej będzie się trochę więcej działo (czo ja gadam, w moim pierwszym rozdziale Minho wgapia się w grającego na skrzypcach Taemina. Koniec. Kropka. No okej, jeszcze się spotykają po raz pierwszy... matko, wutwut, czemu ja tak spamię? ;-;). No i masz śliczny nagłówek ;3 przez niego moja wyobraźnia ma dylemat, jest zdezorientowana. Raz wizualizuję sobie Twoich bohaterów jako moje gejpopowe OTP, a raz jak bisho z jakiegoś shoujo >.< ale *nieważnenieważne*
    Czekam.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (?) ale tam tylko kpopowe yaoice, to nie wiem, nie ważne ._.
    ~~<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że "Przyjaciele" zabiły nudę w czasie drogi!
      Na samym początku podziękuję za ciepłe słowo o nagłówku - moja pani grafik również.
      Twój komentarz wcale nie odbiega wiele od wcześniejszych - postarałaś się! Zastanawia mnie, czy ta odpowiedź będzie równie długa co poprzednie, gdyż powoli tracę wenę na piękne opisy.
      To może tak - Karol to Karol, a że jest natrętny, tego nie zmienię. Moja przyjaciółka to jego 100 % odzwierciedlenie, dlatego nie bałem się tworzyć tak upierdliwej postaci. Wiedząc, że ktoś taki naprawdę istnieje, można naprawdę nieźle bawić się charakterem. c":
      Co do opisów - staram się jak mogę, ale są piękne tylko na początku. Z biegiem czasu tracą swój poetycki wydźwięk, stają się zwykłe, pospolite. Czasem mam wrażenie, że całkiem znikają, by ustąpić miejsca dialogom, które są równie ważne. Jednakże! Kiedy skończę odpowiadać na Twój komentarz, powędruję ku kwiecistym łąkom worda, by dopracowywać drugi rozdział, który - mam cichą nadzieję - przeczytasz. Postaram się również i tam czarować słowem.
      Czytając mnóstwo (dosłownie) różnych opowiadań, nie tylko gejowskich, zauważyłem dziwną modę na anglojęzyczne imiona. Moim zdaniem powinniśmy nadawać bohaterom polskie imiona, ponieważ dzięki temu pokazujemy, że są równie piękne co zagraniczne. Nie krytykuję osób używających angielskich nazw, ponieważ swego czasu sam z nich korzystałem, jednak "Przyjaciele" są dla mnie na tyle wyjątkową historią, iż postanowiłem dać im cząstkę swojego ojczystego kraju - imiona bohaterów oraz miejsce akcji.
      Na samym początku Konstancja również kojarzyła mi się z Konstantynopolem, zwłaszcza po niekończących się wywodach historyka w czasie lekcji. Jednakże nic nie zmieni faktu, że jest to jedno z najpiękniejszych żeńskich imion, jakie dane mi było usłyszeć. Nie poznałem osobiście żadnej Konstancji, ale być może kiedyś dostąpię tego zaszczytu.
      Bliźniaki - Konstancja i Rafał musieli urodzić się tego samego dnia, gdyż są nieudanym eksperymentem, o czym więcej w rozdziale drugim. Gdyby nie to, mógłbym zrobić z nich starszego brata i młodszą siostrę. Poza tym bliźnięta - moim zdaniem - same w sobie są wyjątkowe. Ponoć są ze sobą połączone i jedno czuje to samo, co drugie. Nie wiem, czy jest to prawdą, ale kto wie?
      Och, gejpopowe opowieści! Miałem przyjemność jedno przeczytać, ale Koreańczycy to jednak nie moja bajka. Jednak naślę na Ciebie moją znajomą, ostatnio nieźle wpadła w k-pop. Nakłonię ją do czytania i komentowania w wolnej chwili, może wypali.
      Dziękuję za poświęcony czas, zarówno na przeczytanie, jak i napisanie komentarza. To tak bardzo motywujące, że dzisiejszej nocy chyba nie pójdę spać, a zrobię sobie randkę z wordem!

      Usuń
  4. Jakiś czas temu pochłaniałam gejowskie seriale :D więc teraz czas na powieść. Trafiając na twój blog zachęciło mnie jedno - gejowski romans :D czas na rozdział II

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dopisek "gejowski romans" jednak kogoś zainteresował i mam nadzieję, że panienki nie zawiodę.

      Usuń
  5. Przeczytałam do końca i muszę przyznać że zaciekawiło mnie to bardzo - chociaż co do wyboru imion głównych bohaterów myślę że następnym razem powinieneś przywiązywać większą uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ależ czemu? Jeśli uraziłem kogoś przez użycie imienia, to bardzo przepraszam. Postacie są w pełni fikcyjne.
      Chciałem użyć polskich imion, ponieważ opowiadanie pisane naszym ojczystym języku nabiera przyjemnego nastroju, gdy akcja dzieje się w jakiejś polskiej miejscowości, a bohaterowie noszą imiona, które znamy.
      Mimo wszystko bardzo dziękuję za radę i przy kolejnym opowiadaniu dokładniej przejrzę kalendarz.

      Usuń
  6. Podoba mi się pierwszoosobowy opis opowieści i sam główny bohater, który niby taki niedostępny i cichy, ale coś czuję, że poznamy go jeszcze z innej strony :D
    Na początku miałam w ogóle wrażenie, że bohater jest chory umysłowo i kompletnie inaczej postrzega rzeczywistość (te rycerze i księżniczki w zestawieniu z nauczycielami mnie zmyliły!). Nie jestem jakąś wielką fanką yaoi, ale też szczególnie mnie jakoś nie odrzuca i myślę, że będzie fajnie czytając to opowiadanie.
    Styl pisania też jest świetny, akcja wartka i nie ma żadnych dłużących się, niepotrzebnych elementów, podoba mi się.
    "Zobaczysz, będziemy najlepszymi przyjaciółmi, jakich widział świat!" miałam podobny początek z moim teraźniejszym przyjacielem, po prostu do mnie podszedł i spytał się, czy się zaprzyjaźnimy, więc do takich tekstów mam mocny sentyment i uwielbiam o tym czytać! Tylko jakoś nie widzę Rycerza, który świergota... nie, proszę, nie... ;C
    Rafałowi współczuję, głównie siostry, bo jakoś nie żywię do niej zbyt miłych emocji po tym rozdziale ;D tylko za każdym razem jak o nim czytam to widzę przed oczami konia Rafała... good, damn, za dużo internetu.
    Wybacz jeśli mój komentarz jest ultra chaotyczny, mam w zwyczaju pisać to co mi przyjdzie na myśl, bo jak dla mnie to najlepsza i najszczersza forma komentowania :D
    Dziwi mnie też trochę, że chłopak który regularnie uczęszcza na treningi boi się przeziębienia... natomiast Karola widzę jako takiego wielkiego dzieciaka. Wysoki, umięśniony z zachowaniem czterolatka (to przez to wyjadanie Rafałowi galaretki z łyżki...)
    Podoba mi się, mam nadzieję, że w miarę szybko nadrobię zaległości, żeby być z rozdziałami na bieżąco :D
    Powodzenia w pisaniu dalszych rozdziałów!
    ~ zespol-dezorganizacji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW
    Zaciekawiłeś mnie i to BARDZO pozytywnie ;)
    Czuję, choć na 100% nie jestem pewna, że Rafał i Karol będą razem. A tak btw. to Rafał wydaje mi się bardziej uke niż seme ;D
    Wyobraź sobie Kranie, że nie przepadam za yaoi. A tu proszę! Tw. opowiadanie wbiło mi się w serce jak strzała ;D Jestem zainteresowana kontynuacją ;3 Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzień dobry :)
    Zaledwie chwilę temu znalazłam Twojego bloga. Przyznaję, że początkowo sądziłam, że tworzysz szablony (znalazłam na Katalogu Euforii informację, że jesteś autorem/autorką szablonu, a ja akurat szukam kogoś, kto by mi takowy stworzył :D).
    Gdy zobaczyłam, iż piszesz opowiadanie, miałam zamknąć stronę, ale taki dość ,,yaoistyczny" obrazek mnie zatrzymał. Wyczułam obyczaj boy's love... i postanowiłam przekonać się, co takiego piszesz.
    Jestem dopiero po pierwszym rozdziale, ale nie jestem zawiedziona. Bardzo mi się podoba koncepcja. Początek rozdziału był wręcz zniechęcający - pierwsze dwa akapity mnie odrzucały, jednak postanowiłam ,,przemęczyć się". Na szczęście, nie porzuciłam lektury! Dalsza część rozdziału była dużo przyjemniejsza. Bardzo podoba mi się Konstancja (doobra, jeśli dodać do jej charakteru egoizm, to już teraz bym się przestawiła jej imieniem!). Jej braciszek mnie zainteresował, ale Karol zniesmaczył. Nie lubię takich wesolutkich, cieplutkich ,,chłopaczków z sąsiedztwa". Początkowo zirytował mnie fakt, że ,,znowu dają jakichś debilów z kretyńskiego Kuroko", ale widzę, że i tak stworzyłaś postać własną, a nie jakąś kopię - i bardzo dobrze :3
    Bardzo mi się spodobał jeden tekst - słowa Rafała o wzroście są genialne! Używałabym ich każdego dnia, ale mniej, niż 144 cm, to chyba się nie kwalifikuje :/
    Doobra, rozgadałam się, a tu rozdział drugi czeka!
    WENY! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nigdy żadne opowiadanie mi się tak nie spodobało ^_^ Przeczytałam pierwszy rozdział i lecę dalej. Bardzo wciągająco i ciekawie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co z tego, że minął rok, a ja dopiero teraz czytam?
    Zakochałam się, idę czytać dalej.
    Aww.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, nawet krótkie. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej cytat, który podbił Twoje serce.