Theme by Kran

28 lut 2015

Rozdział VI

W ankiecie 23 osoby kliknęły, że czekają na rozdziały. Bardzo mnie ta liczba zdziwiła! Wiem, że czasem ciężko jest napisać długi, piękny komentarz, dlatego jeśli znajdziesz czas, możesz - zamiast opinii - w komentarzu napisać cytat z rozdziału, który najbardziej Ci się spodobał. Bardzo, bardzo proszę. ;^;

Wygrana i przegrana



Święta Bożego Narodzenia zbliżały się nader szybko. Spadł śnieg i podczas drogi do szkoły czy sklepu ludzie przewracali się na ukrytym pod puchem lodzie. Podczas oddychania z ust wydobywała się para. Widziałem, jak kilkoro dzieci próbowało ją łapać, co okazało się dość zabawne w ich mniemaniu. W szkole puszczano kolędy, dziewczyny myślały tylko o kiermaszu i umawiały się na pieczenie ciastek. Konstancja zagroziła, że jak czegoś nie przygotuję, nie dostanę prezentu, więc wolałem wziąć się do roboty.
Tradycją też były świąteczne, międzyszkolne mecze. W tym roku postawiono na piłkę ręczną. Szkolni zawodnicy aż się rwali, by pokazać swoje umiejętności. Karol, nowy nabytek drużyny, nie wyglądał na podnieconego, ale ja wiedziałem, co się święci. Chłopak denerwował się. Obawiał się, że zawiedzie wszystkich – uczniów, nauczycieli, kolegów. I wcale mu się nie dziwiłem! Kiedy uświadamiałem sobie, że już we wtorek po nowym roku czeka mnie pierwszy w życiu oficjalny mecz, ledwo stałem na nogach! Rozpierała mnie energia i chęć walki, ale z drugiej nie chciałem znaleźć się na boisku. Miałem dziwne wrażenie, że tak czy siak przegram.
Przez półtora miesiąca bardzo dużo się zmieniło. Klasa mnie zaakceptowała, czułem się doceniony. Dominika zaczynała rozumieć matematykę, ale wciąż odwiedzałem ją w soboty. Raz nawet zaproponowała mi wzięcie udziału w jednym z jej filmów. Oczywiście się zgodziłem, co było dość zabawnym doświadczeniem. Zanim uspokoiłem się przed kamerą i przestałem śmiać, minęło co najmniej piętnaście minut. Na całe szczęście był to tylko luźny vlog z pytaniami. Wyszło całkiem zabawnie, a jej widzowie ciepło odebrali pojawienie się kogoś nowego.
A z Karolem… Z Karolem żyło mi się świetnie. Przywykłem, że mam go u swego boku, że mnie przytula, że mówi dziwne rzeczy. Jeszcze niejednokrotnie rzucał, niby przypadkiem, jak bardzo mnie lubi. Zbywałem to, przewracając oczami. Jego znajomi z paczki wołali do mnie „cześć” z drugiego końca korytarza. Przestałem przeszkadzać. Nauczyłem się, że ludzie wcale nie są źli, trzeba ich tylko postrzegać jak siebie, a nie jak zło wcielone.
W szpitalu powiedzieli, że mamy z Konstancją aż dwa miesiące wolnego od badań. Doktor zauważył również z uśmiechem, że moje oczy nie mają już tak bardzo przygnębiającej, szarej barwy. Potrafiłem się śmiać i bawić bez bezpodstawnego poczucia winy. „Zmieniaj się dalej” - powiedział.
Ostatniego dnia przed świętami, w dniu meczy, wciśnięto mi aparat. Została powierzona mi jedna z najważniejszych ról każdego wydarzenia – fotografowanie. Zdjęcia musiały być idealne, ponieważ trafiały na facebooka, na stronę internetową i do kroniki. Zostałem zwolniony ze wszystkich lekcji, bylebym wszystko uwiecznił.
Pierwsze zdjęcie, które udało mi się zrobić tamtego dnia, przedstawiało uśmiechniętego Karola, który szczerzył zęby, gdy przyszedł po mnie i Konstancję. Musiał przez to pokonać dwa razy dłuższą drogę, ale chyba lubił spacerować, bo codziennie zjawiał się pod naszymi drzwiami. Tym razem Konstancja nie rzuciła się na Karola, więc nie uwieczniłem ich „przytulaska”.
W całej szkole pachniało piernikami. Uczniowie z czapkami Mikołaja przemierzali korytarze i obdarowywali się upominkami. Zewsząd dochodził śmiech, ale nie ten wymuszony, tylko prawdziwy. Idą święta! Idą święta! Każda buzia uśmiechnięta!
Konstancja pobiegła załatwiać sprawy z resztą samorządu. Karol wydawał się zestresowany, więc na pocieszenie klepnąłem go w plecy i posłałem delikatny uśmiech. Odwdzięczył się tym samym.
— Będzie dobrze — powiedziałem, odprowadzając go do szatni, przy okazji robiąc kilka zdjęć ludziom na korytarzu. — Wiem, jak grasz. Jesteś rewelacyjny, więc nie widzę powodu do twojej ponurej miny.
— Nawet jeśli wygram, to i tak przegram — odpowiedział. — Coś tak czuję — dodał szybko, bym nie musiał zastanawiać się nad sensem jego słów. Ale to nie pomogło, bo w mojej głowie już tworzyły się scenariusze opowiadające o tym, co mogłoby pójść nie tak.
— Zostaniesz uwieczniony, musisz się uśmiechać — wyjaśniłem, robiąc mu kolejne zdjęcie. Wyszedł na nim jak znudzony gadaniną rodzica dzieciak. — Jesteś pocieszny.
— Nigdy nie sądziłem, że użyjesz tego słowa w stosunku do mnie — zaśmiał się. Poczochrał mi włosy, a potem westchnął. — Dobra, trzymaj kciuki. To będzie moja pierwsza wygrana.
— A tylko spróbowałbyś przegrać.
Przemieściłem się na halę, gdzie mający wychowanie fizyczne uczniowie rzucali do bramki, śmiejąc się z nieudanych piłek. Przysiadłem na ławce i wdałem się w rozmowę z nauczycielem.
Belfer był dobrze po czterdziestce, ale wciąż nieźle się trzymał. Śmiać mi się chciało na widok wszystkich dziadków z nadwagą, którzy trenowali drużyny z innych szkół. Zdawało się, że to historycy, a nie osoby po studiach sportowych.
Moje zadanie rozpoczęło się wraz z wejściem drużyny. Klasa zrobiła im miejsce na połowie, a ja podążyłem za wysokimi chłopcami w niebiesko-białych strojach. Rozprawiali o czymś żywo, całkiem ignorując moją obecność, robiłem więc zdjęcia ich rozradowanym i pełnym nadziei twarzom. Promienie słońca przebijające się przez grube, szare chmury tańczyły w ich włosach, lśniąc niczym szlachetne kamienie. Umięśnione nogi gotowe do rzutów z wyskoku. Zgrabne, długie palce wprost stworzone do trzymania piłki w żelaznym uścisku.
Rozpoczęła się rozgrzewka. Karol wyglądał na zatroskanego. Biegł pierwszy, z dala od drużyny. Skupił się na własnych myślach tak bardzo, że zaczęły pożerać jego charakterystyczne cechy – radość, spokój ducha, optymizm. Jego usta ściągnięte w prostą kreskę nie zwiastowały nic dobrego. Ciepłe, złote oczy straciły blask szczęścia.
„Zobaczysz, będziemy najlepszymi przyjaciółmi, jakich widział świat!”
Jego pierwsze zapewnienie o naszej przyjaźni pojawiło się znienacka. Przypomniały mi się silne ramiona obejmujące szyję, śmiech, uśmiech, oczy. Strach, który wywołał. Teraz to on się bał. Bał się, że przegra. I miałem go tak zostawić? Wcześniej, zanim go poznałem, po prostu bym to zignorował. Ba! Nawet nie zwrócił uwagi, ale teraz, gdy zostaliśmy przyjaciółmi…
Z aparatem w dłoni dołączyłem do niego w biegu. Jego szeroko otwarte oczy wyrażały szczere zdziwienie. Nie spodziewał się, że pojawię się tuż obok, w dodatku z wyszczerzonymi zębami.
— Jesteśmy przyjaciółmi, Karol! — powiedziałem. — Słyszysz, jesteśmy przyjaciółmi! Więc przestań się wygłupiać i wygraj to dla mnie. Niech to będzie świątecznym prezentem, w porządku?
Karol, wciąż oszołomiony moją prośbą, pokiwał głową. Momentalnie oczy i postawa chłopca się zmieniły. Uniósł kciuk, a wtedy zrobiłem zdjęcie.
I tak właśnie oficjalnie staliśmy się przyjaciółmi.
Mecze zaczęły się wraz z drugą lekcją. Biegałem z jednego końca boiska do drugiego, chcąc złapać jak najlepsze ujęcia. Piękne twarze zawodników, ich wyskoki, rzuty, obrony bramkarzy. Wszystko działo się szybko. W jednym momencie to zawodnik z numerem dwa miał piłkę, a po chwili ta już była w rękach dziesiątki. Dynamika, pewność siebie podczas podań. Tego powinienem nauczyć się od chłopców grających w piłę ręczną. Oni byli święcie przekonani, że jeśli rzucą, piłka poleci prosto w ręce kolegi z drużyny. Nie było mowy o pomyłce.
Najbardziej jednak zauroczył mnie styl gry naszej drużyny. Była spokojna, ale szybka, przepełniona pasją. Poruszali się jak zawodowi łyżwiarze na lodzie, prześlizgiwali się między przeciwnikami, skutecznie odbierając im piłkę, blokując podczas oddawania rzutów. Po prostu ich miażdżyli. A może trafili na słabą drużynę? Nie. Nie ma czegoś takiego jak s ł a b a d r u ż y n a. Są tylko te drużyny, które mają mniejszą wiarę w swoje możliwości. Nasza należała do tych nieskromnych.
Uśmiechy. Wszędzie tego dnia widziałem uśmiechy. Atmosferę radości podsycały świąteczne utwory dobiegające z głośników.
Nie potrafię opisać tego, co działo się w czasie wszystkich meczy. Choć robiłem zdjęcia, uwieczniałem wszystko, co tylko było możliwe, w pamięć zapadła mi tylko jedna akcja. Karol dostał piłkę. Przed nim obrona szczerząca kły. Ale on, zbyt dumny, by uciekać się do pomocy innych w tej bitwie, ruszył na wroga sam z szaleńczym uśmiechem. Nim wyskoczył w górę, tak jak przy rzucie za trzy punkty w nocy na boisku, usłyszałem trzepot skrzydeł. Piłka nie poleciała w górę, posłał ją w dół, nad obroną. Zdezorientowany bramkarz, nie mogący pojąć, co właśnie się stało, przepuścił. Karol zdobył punkt, a potem miękko wylądował na parkiecie. Prawie dwa metry wzrostu z całą pewnością dawały mu fory.
Jeśli wierzyłbym w anioły, powiedziałbym, że ten oto chłopiec o czekoladowych włosach jest jednym z pierzastych stworzeń i został zesłany po to, by mnie strzec.
Mecz dobiegł końca. Drugie miejsce nie do końca zaspokoiło ego naszej szkolnej drużyny, ale i tak szczerzyli się do aparatu jak wygrani, ciasno się do siebie przytulając.
Nim się obejrzałem, wszyscy pomknęli na stołówkę, by objadać się ciastkami przygotowanymi przez samorząd. Trochę mnie to bawiło i chciałem pobiec za nimi – kilka przypałowych fotek z całą pewnością by się przydało. Powstrzymał mnie jednak widok Konstancji. Moja siostra – cała w skowronkach, z szerokim uśmiechem kroczyła przez korytarze. Nawet na mnie nie spojrzała. Ominęła, traktując jak powietrze. Nigdzie za to nie widziałem Karola. Choć rozglądałem się, nie dostrzegłem nawet cienia jego osoby. Nie poszedł za resztą – wcześniej kątem oka pochwyciłem, jak kierował się w drugą stronę.
Postanowiłem go poszukać, chcąc dowiedzieć się, co wstąpiło w Konstancję, że nie posłała mi wrogiego spojrzenia. Trwała szósta lekcja, dzieciaki przebywały w salach. Prawdopodobieństwo, że Karol pospacerował na matematykę było znikome, więc nawet nie troskałem się pukaniem do klasy. Przemierzałem korytarze, zaglądałem pod schody, do toalet, nawet do pustego pokoju samorządu! Nic. Karol zniknął i nic nie zwiastowało, by sam chciał się pokazać. Nie poddałem się. I dobrze zrobiłem – znalazłem go przed wejściowymi drzwiami. Miał całe włosy w śniegu, a nogi i ręce poróżowiały mu od zimna.
— Karol, głupku, będziesz chory na święta! — powiedziałem, łapiąc go za rękę i podnosząc.
Chłopak nie powiedział nic. Wtulił się po prostu we mnie i zaczął płakać. Ledwo zdołałem doczłapać w takim stanie do środka, by wiatr już nie pląsał po plecach złotookiego. Karol był roztrzęsiony. Płakał, coraz bardziej przyciskając się do mojego ramienia. Dopiero gdy wyszeptałem, że powinniśmy udać się w bardziej ustronne miejsce, pociągnął mnie do męskiej przebieralni, a następnie zamknął drzwi i znów się przykleił, tyle że tym razem siedzieliśmy na podłodze.
Czułem się trochę niezręcznie. Kiedy pocieszałem Dominikę, znałem sytuację, teraz nie wiedziałem nic. Głaskałem go po włosach, podczas gdy on swoimi łzami moczył mi koszulkę. Szeptałem ciepłe, pocieszające bzdety, a on bardzo powoli się uspokajał. Przestawał się trząść, rzadziej pociągał nosem, a szloch nie odbierał mu mowy.
Nie przypuszczałem, że ktoś taki jak Karol – uosobienie szczęścia i optymizmu – może płakać. Oczywiście, był człowiekiem jak każdy inny, jednak chciałem się przekonywać, że Rycerz nigdy nie będzie ronił łez, ponieważ nie ma ku temu powodów.
— Konstancja ma innego — wyrzucił w końcu z siebie, a ja wszystko zrozumiałem.
Podczas gdy martwiłem się, że to moja siostra może zostać zraniona przez Karola, to ona knuła szatańskie plany, jak zniszczyć życie biednemu chłopakowi. Aktorstwo Konstancji nie potrzebowało efektów specjalnych, by było autentyczne i właśnie to utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta niebieskowłosa niewiasta potrafi tylko knuć niecne plany. Dziewczyna nie miała serca. Żeby umawiać się z innym facetem za plecami Karola? Tego Karola? Kto mógł tak bardzo zakręcić jej w głowie, że zostawiła Rycerza? Samolubna Księżniczka. Któż został jej Księciem?
— Nie była ciebie warta – wyszeptałem, zaczesując kosmyki jego włosów za ucho.
— Nie kochałem Konstancji, dlaczego więc płaczę? — Karol wbił we mnie wzrok swoich złotych oczu, oczekując odpowiedzi. Tylko skąd miałem ją wziąć? Nie otrzymałem magicznych zdolności.
Przestałem rozumieć. Nie kochali się, a mimo to byli parą? Przytulali się, całowali, nawet na moich oczach! Wszystko straciło sens. Po Konstancji bym się tego spodziewał, ale po Karolu…? Po Rycerzu, który chciał się ze mną przyjaźnić, który nieświadomie uczył mnie czuć, dzięki któremu potrafiłem się swobodnie uśmiechać?
— Rafał, kiedyś ci to wyjaśnię. Konstancja nie puści pary z ust, tylko — znów wtulił głowę w moją pierś — zostań teraz ze mną. Bądź nadal moim przyjacielem. Nie chcę stracić i ciebie.
Brak logicznego powiązania. Gdzie suche fakty? Mam się wszystkiego domyślać? Nie – pozostało mi czekanie. Pragnąłem wyjaśnień, lecz wiedziałem, że wyciąganie informacji siłą skończyłoby się zakończeniem znajomości. Nie mogłem sobie na to pozwolić. Nie teraz, kiedy przywykłem do wspólnych posiłków, żartów.
— Przyjaciele starają się rozumieć, prawda? Więc postaram się z całych sił.
Uciekliśmy z ostatniej lekcji, gdy zadzwoniła mama i powiedziała, że jadą na weekend z Konstancją do babci i jeśli chcę, mogę się przyłączyć. Postanowiłem zostać i zająć się Karolem.
Tak, moje zajmowanie się nim nie do końca mieściło się w ludzkich normach. Pozwoliłem mu się napić, a z każdym kolejnym łykiem piwa Karol zdawał się odprężać. Byliśmy pełnoletni, jutro była sobota, a Rycerzowi najwyraźniej to pomogło. Lody też. Zjadł cały pojemniczek czekoladowych, a ja towarzyszyłem mu, delektując się waniliowymi. Z tym że ja byłem trzeźwy. Bałem się myśleć, co by się stało, gdybyśmy oboje stracili zdolność zdrowego myślenia.
Zamknąłem drzwi wejściowe i okna, by móc spać bez zmartwień o złodziei i z Karolem uwieszonym na ramieniu poczłapałem do swojego pokoju. Wizja zalanego chłopaka w salonie niespecjalnie mnie cieszyła. Kto wie, jakie głupstwa mogły przyjść mu do głowy. Dochodziła dopiero dziewiąta, we wszystkich sąsiednich domach paliły się światła, a Lena siedziała przy komputerze. Opuściłem rolety, nim zdążyła mnie zauważyć i pomachać.
— Nie chcę jeszcze spać — jęknął Karol, gdy popchnąłem go w stronę łóżka. — Jest wcześnie.
— Sen dobrze ci zrobi — mruknąłem. — Chcesz spać w tym — wskazałem palcem na jego szkolny strój — czy dać ci jakąś koszulkę?
— Śmierdzę — powiedział, powąchawszy się. — Daj mi coś.
Przewracając oczami, wygrzebałem z szuflady bluzkę i rzuciłem mu ją, po czym odpaliłem laptopa. Karol przebrał się, zsunął spodnie i schował się pod kołdrą, zostawiając tylko czuprynę. Kręcąc głową z dezaprobatą, zalogowałem się na facebooka.
Stronę główną miałem zasypaną postami opowiadającymi o rozpadzie związku Karola i Konstancji. Nie sądziłem, że wieści mogą rozchodzić się tak szybko. Wiadomość ta wstrząsnęła wszystkimi – Rycerz nie jest już z Księżniczką? Dziewczyny zarzekały się, iż postarają się go pocieszyć. Zerknąłem kątem oka na ukrytego w pościeli chłopaka i zachciało mi się śmiać. Przepraszam, spóźniłyście się, pomyślałem, jadąc w dół. Konstancja wstawiła zdjęcie z uczestnikiem dzisiejszych zawodów. Kolejne przedstawiało ją oraz Dawida, uśmiechających się szeroko do obiektywu.
Karol zaczął spokojnie oddychać, co znaczyło, że w końcu zasnął. Wysunął głowę spod kołdry i ułożył się na plecach. Rozchylił usta. Wyglądał na martwego, lecz jednocześnie widok ten wywoływał we mnie śmiech. Powstrzymałem się, by nagle nie zachichotać.
Przesłałem zdjęcia z aparatu. Zrobiłem ich ponad czterysta. Zdumiała mnie ich ilość. Niektóre nie nadawały się nawet do obróbki – były rozmazane albo miały złą perspektywę, przez co niekorzystną dla widniejących na zdjęciach postaci. Po sprzątnięciu owych „niedobitków”, ze wszystkiego zostało dwieście sześćdziesiąt zdjęć. Wrzuciłem je na stronę szkoły. Czas oczekiwania na wgranie: cztery godziny.
Jęknąłem cicho, by następnie westchnąć z rezygnacją. Powlokłem się do łazienki, gdzie obmyłem twarz, nie mając nawet siły, by wziąć prysznic. Przez chwilę rozmyślałem nad położeniem się na kanapie, lecz stwierdziłem, że jest za miękka jak na moje plecy. Ułożyłem się więc na materacu w swoim pokoju, okrywając kocem.
— Nie bądź głupi, zmarzniesz — usłyszałem. Karol przebudził się i patrzył półprzymkniętymi oczami. — Przecież nic ci nie zrobię. Poza tym to twoje łóżko, to ja powinienem spać na ziemi.
Że też musiał obudzić się w takim momencie. Choć ledwo przytomny, był w stanie myśleć o czymś innym niż o śnie.
— No, chodź. — Przyćmiony zmęczeniem uśmiech skutecznie utwierdził mnie w decyzji. Zabrałem poduszkę i położyłem się na wolnym miejscu. — Dobranoc, Rafał.
— Dobranoc.
Chłopak objął mnie w pasie i przysunął się bliżej, przytulając do pleców. Poczułem oddech na szyi. Chciałem wrócić na podłogę, lecz Karol skutecznie mi to uniemożliwił.
Jego ciepło, oddech, zapach zaprawiony odorem alkoholu sprawiły, że gdy tylko zamknąłem oczy, odleciałem w objęcia Morfeusza. Żaden sen nie umilał mi nocy, żaden odgłos czy pomruk nie zakłócał spokoju.

24 komentarze:

  1. Nie wiem co napisać! To było...cudowne!
    Biedny Karol :/ Rafał go pocieszy :3
    Rafał taki szczęśliwy z tym aparatem, robiąc te zdjęcia <3
    I to jak mówi Karolowi, że są przyjaciółmi <3
    Przez ciebie się rozpływam.
    Zwłaszcza przez tą ostatnią scenę <3
    Przytulasek <3
    Kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja siebie też. B)))
      W dziewiątym rozdziale pojawi się ciekawy wniosek Rafała, który będzie się odnosił do jego zmian. No i w końcu chłopcy są przyjaciółmi. xD
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Ostatniego posta nie skomentowałam, jakoś tak, z braku czasu i pomysłu. Sama dużo pracowałam nad odwieszeniem swojego bloga i dużo pisałam, więc to chyba wystarczające usprawiedliwienie.
    Muszę powiedzieć, że nowy wygląd jest cudowny! O wiele fajniejszy niż poprzedni, przejrzysty, wygodny i te urocze buźki na nagłówku. Ojej.
    Także, tak. Rozdział jest bardzo fajny. Szczerze powiedziawszy, jestem zdziwiona, że akcja mknie tak szybko, a, o bogowie! To już siódmy rozdział... A wydawało mi się, że dopiero zaczęłam czytać to opowiadanie, łał. I Rafał tak szybko się zmienia, że aż się zastanawiam, czy to nie zapowiada jeszcze gwałtowniejszych zmian. Jego troska jest cudowna!
    Zerwanie z Konstancją... Konstancja jest okropna, nie ma co. A Karol bardzo kochany. Domyślam się wielu rzeczy, oczywiście, bo czytelnik wie, że to gejowskie opowiadanie, a Rafał niekoniecznie xD Te słowa o przyjaźni wyglądają trochę zabawnie w tym kontekście. Ale fakt, że najlepsze związki to chyba takie, w których para jest równocześnie najlepszymi przyjaciółmi.
    Podoba mi się opisanie emocji sportowych i strachu Karola i tego, jakie ma to dla nich znaczenie, a niby takie drobiazgi. Czekam też, aż będzie wspomniane coś jeszcze na temat badań. I czy Rafał powie coś Konstancji w sprawie jej rozstania z Karolem. I jakie będą ich reakcje rano, kiedy się obudzą!
    Scena, w której Rafał biegnie z Karolem i krzyczy do niego, jest taka urocza i kochana, a z drugiej strony wręcz filmowa. Bardzo ładnie skonstruowana. Czytając to, aż mam ochotę walić głową w klawiaturę, bo mam sama teraz bardzo trudne momenty do napisania i uch.
    Ale przeczytanie tego rozdziału zrobiło mi bardzo dobrze, taką przyjemną przerwę, której chyba potrzebowałam. Jak zawsze wszystko zgrabnie napisane, zachwyt i tak dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Sendłicz, wcześniej Toddy, w razie wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się podoba nowy wygląd! Jednak delikatność wygrywa z ciemnym tłem.
      Reakcje już za tydzień w następnym rozdziale. *chamska reklama, zgadza się*
      Na temat badań będzie jeszcze dość sporo. Może nie w pierwszej części (na którą przeznaczyłem dwanaście rozdziałów), ale w kolejnej już owszem.
      Wiesz, ja nie mam czegoś takiego jak wena, po prostu wiem, że muszę pisać i piszę. I to chyba tyle, jeśli chodzi o tajemnice każdego z moich opowiadań. Przeznaczyłem sobie trzy godziny w ciągu dnia i jakoś leci.
      Na trudne do opisania momenty polecam znalezienie jednej, wyjątkowej piosenki i słuchania jej w kółko.
      Dziękuję za poświęcony czas i mam nadzieję, że wena będzie Ci sprzyjać, Kanapko.

      Usuń
  3. Chłopak objął mnie w pasie i przysunął się bliżej, przytulając do pleców.
    — Śmierdzę — powiedział, powąchawszy się. — Daj mi coś.
    Generalnie, to nie wolno kopiować całego rozdziału i wkleić go do kom. by pokazać Ci jak mi się podoba, więc wklejam ,,fragmenty wybrane''. Jest ich dużo więcej, ale zimno mi w ręce i chcę je schować do bluzy ;D
    Pozdrawiam i przesyłam ciepło w ,, zimne zimowe'' dni Ola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat dzisiaj świeciło słoneczko! Pięknie było, chociaż nie wystawiłem nawet nosa za drzwi.
      Słabe krążenie? Pewnie nie pomoże, ale polecam ciepłą herbatkę.
      Ach, prawie się zarumieniłem! >///< Cieszę się, że podobał Ci się rozdział.
      Dziękuję za poświęcony czas!

      Usuń
  4. Właściwie to śledzę od początku, a komentarzy nie było wskutek braku konta. Uregulowałem niedogodność. Jak już ktoś wspomniał, fragment: "- Śmierdzę - powiedział, powąchawszy się - Daj mi coś." jest genialny. Od zawsze podziwiałem umiejętność tworzenia takich dialogów. Chylę mój czerwony kapelusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muchomor. To nawet lepsze niż Kran. Ech, czuję się nieoryginalny, wygrałeś. ;-;
      Dialogi z życia wzięte. Wsłuchuj się po prostu w rozmowy znajomych czy ludzi na ulicach i wplataj to w tekst. Wychodzi naprawdę całkiem nieźle. Tak, podsłuchuję rozmowy obcych ludzi.
      Dzięki za przeczytanie i poświęcenie swojego czasu.

      Usuń
  5. Przeczytałam całą treść twojego bloga, lecz postanowiłam skomentować dopiero tutaj. Wszystkie przemyślenia w jednym komentarzu - to dużo łatwiejsze :)
    Kiedy pierwszy raz zajrzałam na twojego bloga, od razu zachwycił mnie szablon i ogólny wygląd (niestety nie widziałam starego). Swego czasu oglądałam anime i zakochałam się w charakterystycznym sposobie tworzenia postaci. Wygląd twoich bohaterów jest po prostu wspaniały. Uwielbiam ich <3
    Podoba mi się fabuła opowiadania. Na początku dziwił mnie pomysł z rodzeństwem o naturalnie niebieskich włosach w POLSKIEJ szkole, lecz z każdym rozdziałem coraz bardziej przekonywałeś mnie do swojej idei. Teraz jestem pewna, że twój pomysł jest oryginalny i przemyślany. W końcu opisałeś jak do tego doszło, zaplanowałeś cały eksperyment :)
    Jeśli chodzi o umiejętności pisarskie, naprawdę podziwiam. Wierz lub nie, ale, gdy czytam twoje notki zwracam uwagę na to, jak zapisujesz zdania. Mam problem ze stawianiem przecinków i często nie jestem pewna czy owa kreska ma się pojawić czy nie, dlatego patrzę na twoją twórczość i pomaga mi to! Znalazłam też twój komentarz na jednym z blogów z opowiadaniami - nie pamiętam nazwy. Pisałeś tam jak poprawnie zapisać dialog, bardzo mi to pomogło, naprawdę do tej pory nie wiedziałam, że piszę źle :D Mogę powiedzieć tylko DZIĘKUJĘ.
    Przyszedł czas na opinię tego rozdziału ;) Lekko szokuje mnie taka zmiana Rafała. Wiem, że Karol próbował się z nim zaprzyjaźnić już przez kilka rozdziałów, lecz nadal mam mieszane uczucia, gdy czytam ten rozdział. A może to dlatego, że nie przywykłam do takiego Rafała? Zawsze był ponury, obojętny, a teraz? Zobaczcie co ta miłość robi z ludźmi :)
    Będę śledzić każdy następny wpis i obiecuję komentować wytrwale! Dodaję do obserwowanych, by być na bieżąco.
    Mam nadzieję, że odwiedzisz mojego bloga, który dopiero raczkuje :D Jest prolog i pierwszy rozdział. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, to bardzo, by mi zależało na twojej opinii o mojej pisowni :D
    Nie zaśmiecam komentarzy, więc oczywiście link do mojego bloga w spamie.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ginger Curls :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram Teój wybór! Rozwodzenie się w kilku komentarzach jest uciążliwe.
      Cieszę się, że pokonałaś całe sześć rozdziałów. To aż czterdzieści stron tekstu w moim wordowskim pliku. Może nie jest to liczba wielka, ale wierzę, że mimo wszystko długość części jest zadowalająca.
      Bohatetowie to główna część historii, ponieważ to oni ją tworzą, dlatego nieco przemyślałem charaktery. No i genetyka jest super, dlatego postanowiłem wykorzystać ją w opowiadaniu.
      Jak tylko widzę błąd, nie mogę powstrzymać się przed jego wypisaniem. Mój wewnętrzny humanista mi nie pozwala. A piszę od lat czterech (zapraszam do zakładki O Kranie). Na początku bardzo hejcono mnie za interpunkcję, więc wykułem wszystko. :))
      Gdyby Rafał był taki smutny i obojętny, byłoby nudno, a to - koniec końców - romans! Trzeba trochę przyśpieszyć akcję. Od dziewiątego rozdziału zwolnię.
      Bloga odwiedziłem, jak już pewnie zauważyłaś.
      Do przeczytania w sobotę!

      Usuń
  6. Cześć :) No to ja się wypowiem też. Właśnie skończyłam nadrabiać zaległości i pragnę powiedzieć, że przybędzie Ci następna czytelniczka, cieszysz się? :P Pewnie i tak zapomnę połowę rzeczy, którymi chciałam się podzielić, ale to u mnie typowe - jak to ktoś mówił "pamięć mam dobrą, lecz krótką" :D Albo ewentualnie "starość nie radość" hahaha.
    Otóż, na samym początku jak tu weszłam, pierwsze co mi się rzuciło na oczy to Twoje zdanie pod tytułem: "Opowiadanie jest gejowskim romansem, jeśli więc nie odpowiada Ci takowa tematyka: papa" - rozbawiłeś mnie :D Uwielbiam u ludzi dowcipną bezpośredniość :P
    Pomysł eksperymentu genetycznego też jest bardzo fajny. Podoba mi się :) Wiadomo. że rodzice chcą mieć idealne dzieci. Często w swoim życiu słyszałam: "w kogo Tyś się wdała?" :D A tu przedstawiasz sytuację, że próbując stworzyć ideał w laboratorium, wykorzystując cudy techniki, też nie znaczy, że wszystko wyjdzie tak, jakby się chciało. I to widać właśnie na przykładzie Twoich bliźniaków - wygląda na to, że ideałów faktycznie nie ma, skoro nawet w probówce nie udało się go uzyskać :)
    Umieszczenie akcji w Polsce, jak zdążyłam już wykombinować z ogólnych komentarzy spotkało się z dużym uznaniem. Dla mnie też super, bo już mi się znudziły te wszystkie "Nowe Yorki" i "Londyny" hahaha. Więc wielkie dzięki :P
    Teraz postacie. Nie będę się tu bardzo rozpisywać, bo większość rzeczy, które ludzie tu piszą pokrywa się z moimi sądami. W każdym razie rewelacja :D Rafał (podoba mi się, że jest dobry z matematyki, ja też w szkole przepadałam hehe) - samotnik, który coraz bardziej się otwiera pod wpływem wiadomej znajomości :P Konstancja (świetne imię, chwytliwe, i poza tym strasznie je lubię hehe) - agresywna, żeby ukryć swoje niedoskonałości przybiera wobec innych maskę milutkiej. Karol (spod znaku barana tak jak ja, więc go po stokroć uwielbiam hehe) - zabawnie upierdliwy, dostaje to czego pragnie, bardzo mnie ciekawi, jak się potoczy znajomość z Rafałem, mam szczerą nadzieję, że się coś wyklaruje... bardziej intymnego że tak powiem :P Dominika (mól książkowy, wada wzroku czyli znowu coś ze mnie hehe) - pracuje w bibliotece, czego jej zazdroszczę, bo to jest rzecz, o której marzę od podstawówki już :D wzrusza mnie jej bezgraniczną miłość do brata, płakałam gdy się dowiedziałam, że leży w śpiączce, dlatego mam ogromną nadzieję, że jednak nie uśmiercisz i wyzdrowieje, ale to oczywiście będzie tylko Twoja dobra wola, co się stanie :D
    O rozdziałam też nie będę za dużo, bo są genialne :P Czyta się jednym tchem. Nie wiem tylko czy to coś u mnie czy u Ciebie się może popsuło przy zmianach, ale jak weszłam w spis treści to ostatni rozdział mi się pokazał ten o Dominice, i już myślałam, że nie pisałeś nic. Dopiero jak otworzyłam ten piąty, przewinęłam do samego końca i kliknęłam na "nowszy post" - a byłabym przegapiła :D Wcześniej było normalnie, więc nie bardzo wiem, popatrzysz na to, jak będziesz mieć chwilę czasu?
    Ok, bo się rozpędziłam - wstrętna gaduła jestem, wiem haha. Poza tym zaraz wszyscy się pobudzą, to lepiej, żeby mnie nikt nie widział. Pozdro. Dokończę potem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja znów, bo kurcze wiedziałam, że pewnie coś zapomnę :D Do tej akcji w Polsce chciałam jeszcze dodać słowo o nazwie miejsca - Międzyrzecz. A z tego względu, że mamy podobnie skonstruowaną u mnie w gminie, Międzygórze, dlatego tak szalenie mi się podoba :P Poza tym cechy bohaterów, każdy z nich posiada jakieś, które odzwierciedlają również moje, więc to jest dodatkowy punkt dla Ciebie ;) No i nie rozumiem zdziwienia w związku z ankietą, że 23 osoby. Opowiadanie jest naprawdę genialne, więc nie powinno Cię to tak zaskakiwać, dawno nie czytałam niczego lepszego <3 U mnie to chaos panuje jak zwykle hahaha, muszę to dopisać jeszcze, sorry :D Ciągle mi się zdarza czytać coś, i takie to rozwleczone jak flaki z olejem przez opisy, a u Ciebie są akurat w sam raz, i nie zdążą mnie znudzić, więc to też jest wielki plus ;) Poza tym podobają mi się dialogi, są zabawne, a to sobie również bardzo cenię, dlatego się nie dziw, że czekamy niecierpliwe na kolejne rozdziały :P
      Miałam się jeszcze trochę poprzyczepiać też tego rozdziału konkretnie, ale musiałam uciekać to dodam teraz :D "Nauczyłem się, że ludzie wcale nie są źli, trzeba ich tylko postrzegać jak ludzi..." Nie wiem, ale mi to brzmi jakoś jak masło maślane. Może przesadzam, jednak myślę, że można by to napisać bez powtórzenia ludzie - ludzi. Ty tu jesteś zdolniejszym narratorem, więc przemyśl, czy w ogóle trzeba i w jaki sposób ;) "Nie była ciebie warta – wyszeptałem, zaczesując kosmyki jego włosów za ucho." Zastanawiam się, czy pasuje do tego słowo "zaczesując", bo mnie ta czynność kojarzy się z użyciem grzebienia, a sądzę, że miałeś tu na myśli palce, więc lepiej by mi to brzmiało "zakładając", ale to tylko moje zdanie :P No i sama zrobiłam literówkę, a teraz się Twoich będę czepiać - niedobra jestem kurcze hahaha. Ale może mi nie ukręcisz głowy za to :D Metaforycznie oczywiście :P "Będzie dobrze - powiedziałem, odprowadzając go do szatni, przy okazji robiąc KLIKA zdjęć ludziom na korytarzu."
      "Promienie słońca przebijające się BEZ grube, szare chmury tańczyły w ich włosach..."
      "Nie poszedł za resztą – wcześniej KĄTEK oka pochwyciłem, jak kierował się w drugą STRONĄ". Tyle czepialstwa ode mnie :P Ogólnie rozdział super, taki świąteczny :) Myślę, że to też trochę przez to Rafałowi się zmienił nastrój, i zaproponował oficjalnie przyjaźń mojemu ulubionemu Karolkowi hehe, a potem tak pięknie go pocieszał na wieść o zerwaniu z jego siostrą. Swoją drogą wredna suka - sorry za wyrażenie :D "Nie była Ciebie warta", dokładnie to samo bym powiedziała, także Rafał: plus for you <3 Dobra, bo się znowu rozwlekłam :D Zresztą i tak muszę lecieć, to czas najwyższy kończyć, żebym zdążyła zrobić, co mam zaplanowane :P Wszystko super, posiadasz wielki talent, więc pisz pisz i jeszcze raz pisz ;) Oczywiście powtórzę raz jeszcze, że nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. A teraz uciekam - mam nadzieję, że nie zanudziłam :*

      Usuń
    2. Nieźle się postarałaś z tym komentarzem! A raczej dwoma. Błędy zaraz poprawię. Co do literówek - zawsze mam z nimi problem, a jak czytam rozdział przed publikacją, po prostu ich nie zauważam, co trochę boli.
      Trzeba być szczerym. Wolę wyjść na oschłego, niż potem usuwać komentarze typu "O fuu, geje"; "jebać pedalstwo (wstaw milion wykrzykników)". To takie zabezpieczenie.
      Każdy ma swoje własne ideały - jedni wolą blondynów, inni brunetów, jeszcze inni łysych. Tak samo i eksperyment, który ideałem miał się stać, dla jednego naukowca będzie udany, a dla drugiego nie. A efekty uboczne zawsze są, choć czasem ich nie widzimy. Ale! Można je zlikwidować.
      Historia Tomka jest super i też mam nadzieję, że się obudzi. W chwili obecnej mam rozpisaną fabułę do 10 rozdziału, a i tak wciąż coś zmieniam, poprawiam. Nie wyjdzie idealnie, lecz co tam!
      Zapomniałem podlinkować rozdział, przepraszam. Następnym razem postaram się nie zapomnieć. Teraz już wszystko działa.
      23 osoby to dużo! A na chwilę obecną już 32. To takie "wow" w ciągu dwóch dni przybyło mi dziewięciu czytelników? >.> Czuję przekręt. >.>
      Dziękuję za poświęcony czas! I wow, wróciłaś, żeby do kończyć swoją myśl, czuję się kochany. :""))

      Usuń
    3. To ja zacznę od końca tym razem :D I skomentuję, żeby było chronologicznie. A nie ma za co. Bardzo mi się tu podoba, więc to oczywiste. Chociaż nie wiem, czy pasuje to słowo w tym przypadku, bo to jakieś duże poświęcenie nie było. Lubię Cię, i tę historię również, więc nie widzę tu żadnego wow :)) Poza tym tak jak przypuszczałam, że połowę zapomnę to musiałam wrócić, no i trzeba mi było pójść w końcu spać, więc nie miałam wyjścia tylko dokończyć, co zaczęłam. Lubię zawsze postawić "kropkę nad i" :D Możesz się tak czuć, nic nie stoi na przeszkodzie :))
      Jaki tam przekręt, aż tak perfidni to nie jesteśmy :D Naprawdę masz niezłe pióro, więc tu się nie ma czemu dziwić. Poleciłam paru osobom, to może coś pomogłam pod tym względem też :))
      A no widzisz, czułam że z tym linkowaniem Ci się mogło zapomnieć. Teraz już faktycznie wszystko działa, bo sprawdziłam :D Nie masz za co przepraszać, zdarza się nawet najlepszym.
      No jesteś perfekcjonistą pewnie i to dlatego :D Zawsze się może okazać, że coś zmienisz i będzie to bardziej oryginalne czy ciekawsze, więc to całkiem niegłupi pomysł :))
      Szczerość jest podstawą, lubię to u ludzi, i to faktycznie niezłe zabezpieczenie, od razu uprzedzić, żeby potem problemu nie było :))
      I jakie tam postarałam, zawsze mam tyle do powiedzenia :D Czasami to nawet moje pisanie nie daje rady dogonić moich myśli, dlatego potem wychodzi taki chaos :D Pamiętałam to o Międzyrzeczu przecież, a skończyłam tylko na tym, że mam dość "Londynów" i "Nowych Yorków" i dziękuję za akcję w Polsce haha. A co do literówek to mam tak samo, czytałam swój komentarz i jakoś nie zauważyłam też :D W dodatku w drugim napisałam, że miałam "literówkę" w poprzednim, a potem przeczytałam pierwszy jeszcze raz i znalazłam ich więcej nawet - MA SA KRA haha. Trzymaj się ciepło, czekam na następny rozdział. Pozdrawiam <3
      PS. Kurcze, dwa razy musiałam poprawiać ten komentarz :D Widzisz, mówiłam :P Nie doganiam myśli, pisząc haha. Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz :))

      Usuń
  7. Chcę więcej. ^^ To jest super. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero co natknęłam się na twojego bloga i już wiem że szybko stąd nie pójdę :) masz bardzo ciekawy i oryginały styl pisania :) Na początku myślałam że imiona Rafał , Karol itp. Będą mi przeszkadzać ale okazuje się że nie :) wręcz przeciwnie tak się do nich przyzwyczaiłam , że niebiesko włosy chłopak nie może mieć innego imienia niż Rafał. Pisz dalej i weny ci życzę ! Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ! :) :) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, witaj więc w moich skromnych progach! Rozgość się, zajmij miejsce i czekaj na spektakularny finał, który ukaże się za 30 rozdziałów. :)))
      Polskie imiona są super, nie wiem, dlaczego tak niewielu autorów z blogsfery ich używa... Jakby te obcojęzyczne były piękniejsze. Dla nas brzmią pięknie, bo są rzadkie. I tyle.
      Dziękuję za życzenie weny! Ostatnio brak mi chęci. ;-; Uch, to straszne.

      Usuń
  9. Leniuch powraca! Witam serdecznie xd
    Oj jak strasznie mi się nie chciało komentować, naprawdę. Ale ponieważ skomentowałam u kogoś innego, miałam wyrzuty sumienia troszeczkę. A poza tym natchnęło mnie do tego by zostawić tu trochę swoich myśli. Ale nie sądzę aby był to jakiś szczególnie długi komentarz, jak to mam w zwyczaju zostawiać. Bo nie chce mi się ;/
    Nie wiem, od czego zacząć. To upierdliwe.
    Dobra, lecę od początku.
    Sam początek rozdziału wydawał mi się... dość dziwny? I nudny trochę. W sensie, czytałam to, co czytałam, ale moje myśli wciąż mi uciekały i zastanawiałam się, jaki jest w ogóle sens mojego czytania tego, skoro i tak nic nie wynoszę. Ale przymusiłam się! I nawet jeśli czytałam każde zdanie z początku ze cztery razy i tak do mnie nie docierało, to nie żałuję, że tak się przemęczyłam. Wydaje mi się, że moje niezadowolenie może też wynikać z tego, że czytałam to wczoraj (w sumie to już dziś) późno w nocy i do tego jestem chora. Ale przeczytałam całość dziś i wciąż coś mi zgrzyta w tym początku. No nie wiem.
    Wyznanie Rafałka do Karolka, że są przyjaciółmi było trochę... niespodziewane. I dziwnie, hahah. Dla mnie wszystko jest dziwne. Ale jak czytałam ten fragment to wydawało mi się to trochę wymuszone i nie do końca mi się podoba ten fragment. Ech, nie będę słodzić, w ogóle mi się nie podoba.
    Masz szczęście, że druga część rozdziału tak bardzo mi się podobała, bo bym Cię przetrzepała, że z takim talentem piszesz coś, co mi się nie podoba Jak to możliwe? o.O
    No dobra.
    „Chłopak nie powiedział nic. Wtulił się po prostu we mnie i zaczął płakać.” To zdanie wywołało u mnie reakcję: ooo *-*
    Może i nie podobało mi się to całe wyznanie, ale z jakiegoś powodu to jest niesamowicie słodkie. I mniej więcej od tego obrazka gdzieś tam w środku tekstu, co jakąś chwilę ciągle robiłam to: „ooo *-*”. I właśnie tym masz moje serduszko. Wkleiłabym jeszcze trochę fragmentów, ale zaraz wyjdzie, że umieszczę w komentarzu połowę Twojego rozdziału, co by było dość dziwne. No, ale muszę wspomnieć, że tam gdzieś było o głaskaniu i to też było takie urocze, że ojej >w<
    Zaskoczyła mnie akcja z Konstancją. No ale to dobrze, bardzo dobrze. Teraz chłopaki mogą być spokojnie razem i nie przejmować się światem dookoła :D
    Ogólnie już kończę ten komentarz, ale muszę coś dopisać...



    Jestem zafascynowana! Tobą, Twoją historią, Twoim blogiem.
    Tak nagle mnie natchnęło, że przyjrzałam się szablonowi (no śliczny jest ♥) i samemu tekstowi. Są takie śliczne akapity, ładne myślniczki, Twój blog wygląda profesjonalnie, podoba mi się to :D Ale to nie wszystko.
    Czytałam te ostatnie akapity w rozdziale, kiedy dotarło do mnie – tu są same opisy. Ale nie czułam się jakbym czytała opisy. Wydaje mi się, że już się gdzieś zachwycałam kiedyś nad Twoimi opisami, ale dziś mnie tak to porwało, że po prostu nie mogę tego nie napisać. No rewelacja! Można by uznać, w sumie po co te zdania? Co one dadzą całej fabule? Niby nic, ale są tak idealną częścią tego opowiadania. Nie mogłam wyjść z zachwytu, czytając końcówkę. Nie chodzi nawet o fakt, że Rafał władował się do łóżka Karolowi, choć to też było słodkie. Ale po prostu czytając te ostatnie fragmenty... Nie potrafię tego opisy. No, ale to trochę takie uczucie jakbym wsiadła na chmurkę, dostała szczęście i kurde... Perfekcyjnie. Idealnie. Nie wiem, brakuje mi wyrazów, żeby to opisać. Jestem przezaskoczona i przeszczęśliwa, super. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Czym się tak bardzo różnią opisy te z początku od tych z końca to ja nie wiem, ale to jest... ech. No koniec jest wybitny! Choć to i tak nie określa moich myśli.
    Dobra, kończę z tym plątaniem.
    Ooo, naszła mnie jeszcze jedna myśl. Nie chcę tak bardzo wybiegać w przyszłość, ale jak już kiedyś zakończysz „Przyjaciół”, nie kończ pisania, dobra? Napisz kolejne super opowiadanie, najlepiej o gejach i najlepiej publikuj na blogu, do którego dasz mi link.
    Buziaki, weny i czekam na siódemkę. Mam nadzieję, że przeżyję tam to samo, co tu w końcówce :D
    Aha, jestem dumna! Zmieściłam się w jednym komentarzu :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek tego rozdziału to taki zapychacz. xD Myślę sobie "jak niczego nie dam, to wyjdzie, że jest nielogiczne" i tak oto powstały akapity o tym, jak to cudownie zmieniło się życie Rafała. A raczej nastawienie ludzi do jego osoby.
      Jak mogłaś nie dostrzec piękna w wyznaniu przyjaźni! xD To miała być wzruszająca, pełna emocji i wspomnień chwila! ... Ale wyszło jak wyszło i nic na to nie poradzę. >w< Zaleciało typowym romansidłem, ewentualnie wiecznym friendzone'em. xD Ciii, pomińmy to, tego tu nie byłooo. *magia, uwierz w magię*
      Tulenie jest słodkie. No i stwierdziłem, że skoro Karol i tak jest zniewieściały, to mogę dodać łzy, bo tacy chłopcy płaczą. Co wcale nie oznacza, że Karolek jest ciotą. Chłopcy, którzy pokazują swoje uczucia, są fajni.
      A końcowe opisy - zainspirował mnie do nich art, który zobaczyłem na grupie i tak jakoś wyszło. XD W pierwowzorze rozdziału Rafał został na ziemi, ponieważ Karol się nie obudził. I tak leżał i leżał, podziwiając sufit i wsłuchując się w oddech Karola, aż zmęczenie wzięło górę.Teraz cieszę się, że jednak zdecydowałem się na zmianę scenariusza. Hehe.
      Moja odpowiedź jest dziś króciutka, ponieważ niespecjalnie mam humor na pisanie, za co przepraszam.
      Rozdział siódmy jest całkiem fajny, że tak powiem, dumny z niego jestem, więc mam cichą nadzieję, ze i Ci się spodoba!
      Gratuluję! A jednak się da! xD

      Usuń
  10. "— Jesteśmy przyjaciółmi, Karol! — powiedziałem. — Słyszysz, jesteśmy przyjaciółmi! Więc przestań się wygłupiać i wygraj to dla mnie. Niech to będzie świątecznym prezentem, w porządku?"

    i

    "— Nie bądź głupi, zmarzniesz — usłyszałem. Karol przebudził się i patrzył półprzymkniętymi oczami. — Przecież nic ci nie zrobię. Poza tym to twoje łóżko, to ja powinienem spać na ziemi.
    Że też musiał obudzić się w takim momencie. Choć ledwo przytomny, był w stanie myśleć o czymś innym niż o śnie.
    — No, chodź. — Przyćmiony zmęczeniem uśmiech skutecznie utwierdził mnie w decyzji. Zabrałem poduszkę i położyłem się na wolnym miejscu. — Dobranoc, Rafał.
    — Dobranoc.
    Chłopak objął mnie w pasie i przysunął się bliżej, przytulając do pleców. Poczułem oddech na szyi. Chciałem wrócić na podłogę, lecz Karol skutecznie mi to uniemożliwił."
    ______
    Początkowo trochę obawiałam się tego opowiadania : język mi trochę wadził, miałam wrażenie, że jest zbyt 'doniosły' jak na obecne czasy, lecz na szczęście przyzwyczaiłam się. Czytając pierwszy rozdział, miałam wrażenie, że relacja bohaterów zbyt szybko się rozwija (nie lubię gdy bohaterowie zakochują się w sobie chwilkę po poznaniu się), lecz na szczęście myliłam się, a wszystko rozwija się w idealnym, według mnie, tempie. Opowiadanie mi się bardzo podoba. Jego tematyka jest tematyką, którą uwielbiam. Cieszę się, że trafiłaś na mojego bloga i zareklamowałaś się. ;)
    _______
    Teoretycznie, nie lubię, gdy ludzie wstawiają zdjęcia bohaterów, w których znajdują się ich opisy, ale w przypadku tego opowiadania bardzo mnie to ucieszyło, gdyż chciałam sobie ułatwić zwizualizowanie głównych bohaterów. Po zobaczeniu obrazka przedstawiającego Rafała, na myśl przyszedł mi Kuroko (widziałam w zakładce o Tobie, ze lubisz sportowe anime, więc na pewno wiesz, kto to jest. Zastanawiam się, czy postać Rafała wzorowałaś choć trochę na Kuroko, który także gra w koszykówkę.
    Bardzo podoba mi się Twój szablon, choć właściwie nie jest w moim guście, a te mangowe postacie na nagłówku są genialne! ;D
    Spodobał mi się też pomysł na podawanie linku do kolejnego rozdziału pod koniec notki - bardzo ułatwia czytanie,
    Czy masz coś przeciwko bym zastosowała go na swoim? ;)
    Pozdrawiam,
    Paullie. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, zapomniałem odpowiedzieć. XD
      Jasne, że możesz tak robić, przecież to nie jest zakazane. xD Zresztą, nie ja to wymyśliłem. ;-; Nie jestem aż tak pomysłowy, bo w końcu można kliknąć na "nowszy post", ale nie zawsze jest to rozdział. XD Więc śmiało, zastosuj to u siebie.

      Usuń
  11. Aaaaaaaaaa!!! Dodałeś zdjęcie Kuroko i Kagamiego! :D Ale się cieszę XD
    No no Rafał ty to niegrzecznyś jest XD Spać w jednym łóżku z Karolkiem XD
    Ach ta Konstancja, nie wiedziałam, że może być zdolna do czegoś takiego :/
    No cóż. Pozdrawiam ;33

    OdpowiedzUsuń
  12. Konstancjo - ucz mnie siebie!!! Kurczę, co się dziwić? Chłop się nią nie interesuje, bardziej przejmuje się jej bratem, niż nią... A tu pojawia się inny.
    Rafał, Rafał... Co, wystarczyły dwie osóbki, aby się zmienić? Ależ moja Dominika i ten wymoczek Karol są zdolni! (tiaaa, Karola wciąż nie znoszę :D).
    WENY!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kranie ty trollu.
    Konstancjo co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! Zresztą... Nie zasługiwała na Karolka. Tylko Rafał na niego zasługuje. Tak!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze motywują, nawet krótkie. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej cytat, który podbił Twoje serce.